Pożegnanie z Sonetem
Już mam trochę dość sonetu. Spróbuję czegoś nowego.
Hej! Zza kotary słyszę - pójdź do mnie
żebraku
czas byś przestał żałować marzeń bez
pokrycia.
Czas wirować jak derwisz na dnie studni
życia -
by być bogaczem wielkim chowanym we
fraku.
Kłębią się smutne myśli, tłuką w
niepewności,
gdy przed cieniem kostuchy mnożą się
pytania.
Choć zapiszczał monitor,dosyć mam
czekania,
kiedy marne ciśnienie podnosi się w
złości.
Co noc moja tęsknota do księżyca wyje,
szukająca nadziei co w myślach się
kręci.
Wzrokiem śledzę po niebie komety
niczyje,
Lśnienie gwiazd podpatruję i księżyca
ćwierci.
Nie wiem czy jeszcze wstanę, czy jutra
dożyję
gdy nad moim posłaniem czuwa Anioł
śmierci...
Żeby się rozwijać trzeba wzorców szukać...
Komentarze (21)
Zamień Socha - sonet na triolet, dostaniesz
generalski epolet.
ciekawam co będzie po sonetach. Pisz, pisz i wstawiaj
na beja.
Powiem szczerze że nie znam dnia ani godziny ale
gdybym znała:)to ho ho lepiej nie pisać:)
Na pewno jeszcze nie jeden raz wstanie Pan :)
Pozdrawiam serdecznie +++
Poleż sobie, odpocznij. A jak siły pozwolą, to
podyktuj żonie jakiś wiersz, niech wstawi na beja. Nie
zapomnij zrobić testamentu. Aniołowi śmierci zwanemu
potocznie kostuchą na pewno nie jest śpieszno.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Reflekscja OK, jestem na tak :) pozdrawiam i głos
zostawiam + i głowa do góry