pozorność mojego zycia
noc,ja nie śpię, przekręcam się tylko z boku na bok, w poszukiwaniu sensu.. Chcę zamknąć w świat w dłoniach zapomnienia, iśc przez życie z podniesioną głowa, chcę uwierzyć na nowo,w siebie,w bliskich w miłość a porażki zamieniać na sukcesy.. czego i wam życzę....
pragnę miłości,
czy to tak wiele?
czy tak wiele, chcę, żądam, proszę..
w pokorze klęczę
i skomlę o najmniejszą cząstkę
uwielbienia...
dziwne jest to moje życie, ciągłe
przemykanie sie poprzez problemy,
wlokę się niczym cień przez nie,
zamykam oczy i czasami obudzić się nie
chcę..
ciągłe koszmary, złe sny i smutne życie,
pora zmienić pozory na prawdziwe
szczęście.
jeden dzień niech będzie bez smutku,
bez zadry w sercu i łez w oczach...
ale jeśli to będę miała to pragnąć więcej
będę..
dziękuję Ci za to co mam Panie,
niech nie moja wola,lecz twoja sie
stanie...
wszystko jest takie pozorne...ehhh;( iskierka nadziei jednak jest,że to sie zmieni....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.