Prośba
Mam wielka prośbę do pana w niebiosach,
chciałbym spłonąć na wielu stosach,
na stosie smutku,
palić sie do skutku,
na stosie nietolerancji,
ludzkiej ignorancji,
pragnę śmierci w każdej minucie,
pragnę umrzeć przy jakiejś nucie,
pragnę nie żyć i nie czuć,
pragnę do łózka sie skuć,
i spaść z nim razem z balkonu,
pragnę skoczyć z samolotu bez
spadochronu,
pragnień mam wiele
lecz moi drodzy przyjaciele,
nie mogę doprowadzić do ich realizacji,
jedynie mogę spuścić je do kanalizacji,
i zapomnieć o nich gdy noc sie zacznie,
i aby sie więcej nie pojawiły uważać
bacznie,
żyć dalej muszę,
gdyż stracę swoja dusze,
gdy zabije sie z własnej woli,
muszę trwać dalej w tej ludzkiej
niedoli,
być niewolnikiem swojej podświadomości,
nie mieć własnej posiadłości,
na której spostrzegł bym los człowieka,
na której ostatni raz zamknęła by sie
powieka,
dziś chcę umrzeć i być zapomnianym,
dziś chcę siedzieć w swetrze wełnianym,
nie chcę umrzeć rozebranym
ginę i zamykam sie w szarej nicości
nie poczuje juz nigdy krzty radości,
dlaczego moje zycie mi miedzy palcami
ucieka?,
dlaczego nie zamyka mi sie powieka,
dlaczego wszyscy wokoło giną
dlaczego o to boga nie winią?,
dlaczego bóg ich zabiera do siebie
dlaczego nie mówi--teraz kolej na
Ciebie,??
dlaczego mam czekać na coś co
nieuniknione,
nie wiem nawet czy poznam swoją żonę,
gdy śmierć przyjdzie i zapuka,
gdy przez me ramie zakuka,
i spyta sie czy jej oczekiwałem
czy godnie sie na ziemi sprawowałem?,
nigdy nic więcej od życia nie chciałem,
tylko poznać jej słodką tajemnicę,
to tak jak zajrzeć dziewczynie pod
spódnice
chcę po prostu wiedzieć
chcę sie tej tajemnicy dowiedzieć,
czy żyję po to aby paść trupem?,
chcę zawyć wielkim skowytem
gdy śmierć popatrzy mi w oczy,
i mnie swoją kosą zaskoczy,
gdy wytnie mi serce i nabije na kolce,
gdy wbije we mnie swoje szpikulce,
i powie Sebastianie drogi,
trzymaj sie mojej togi,
bo tam dokąd zmierzamy,
powrotnych dróg stamtąd nie mamy,
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.