Prysły zmysły
Stara żona i kanapa,
stare kapcie, stary pies.
Telewizor trochę nowszy,
lecz opatrzył mi się też.
Wszystko takie szaro-bure
i do dnia podobny dzień.
Człowiek przecież jeszcze młody
i zabawić się ma chęć.
Trzeba tylko wciągnąć brzucho,
o dwie dziurki ścisnąć pasek,
rozpiąć pod szyją koszulę
i ruszać na podbój „lasek”.
Siedząc w parku na ławeczce
obserwuję dziewcząt rój.
Nagle jedna z nich się zbliża…
Co za cudo, Boże mój!
Nogi długie hen, po szyję,
te krągłości tu i tam…
Serce mocno w gardle bije,
ale dzisiaj branie mam!
Dziewczę już się do mnie zbliża,
uśmiech jej rozjaśnia twarz.
Chyba mówić coś zamierza,
co mi powiesz kotku? Ach…
W cudne usta zapatrzony,
gdy minęła chwila długa,
usłyszałem (o ironio!)
"siema dziadziu, kopsnij szluga!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.