Przebrzmiała Miłość
Dla kogoś, kto kiedyś wiele dla mnie znaczył...ale odjechał
Pamiętam, jak krew spływała po ekranie
Wrzaski, pojękiwania, ból i cierpienie
Pamiętam, gdy wtedy poczułem ciepło jej
dłoni
Ucisnąłem, spojrzałem, ucisnęła i
spojrzała
A oni ciągle chłostali, pałali
nienawiścią
A w sercu lód zamienił się w ogień
Ogień miłości
Co każdy smutek ukoi swą siłą
Ogień miłości
Co pieścił me ciało jak tiul
Światło nagle jednak krzyknęło swym
blaskiem
Wstaliśmy
Podałem jej rękę, w oczy patrzyłem
głęboko
Wyszliśmy
Później pamiętam obręcz zieloną
Tą zardzewiałą od braku słońca
Tą zardzewiałą od braku westchnień
I pierwszy autobus odjechał
Skwiercząc oponą po ulicy
Tymczasem mrok zapadał głęboki
Pomimo to usta jej lśniły
Lśniły jak fale o wschodzie słońca
Zachodzie miłości
I stojąc tak przy drganiach serca
tak bardzo pragnąłem
Marzyłem opłukać się tą falą
Lecz wszystko było zbyt mroźne
Ona musiała odjechać
Odjechać na zawsze
Brakło miłości..........
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.