Przed świętami
Mamy śnieg. Dookoła jest ślicznie i
biało,
Niechby tak do Wigilii chociaż
dotrzymało.
W sklepach wielkie kolejki świętych
Mikołajów,
Co nerwowo swych fortun resztki
przeliczają.
Po pieczeniu dni parę musi przeschnąć
ciasto,
Więc dziś zapach pierników już odmienia
miasto.
Miasto też odmieniają, widzicie to sami,
Tysiące małych lampek ponad ulicami,
A z nich całe obrazy. Noce rozświetlają
Bombki, gwiazdki, czy sanie świętych
Mikołajów.
W lesie kończy swe życie niejedna
choinka.
Już za dzień-dwa się zacznie masowa
wycinka.
Na stawie szybka lodu. No a w stawie
lament,
Bo niedługo Wigilia. Karp pisze
testament.
Gdy na kalendarz spojrzysz - słodki,
adwentowy,
Widzisz jak się opróżnia. Pusty do
połowy.
Jeśliś się nie pomylił (bywa - przez
przypadek),
Do Wigilii szesnastu braknie czekoladek.
Komentarze (9)
Świetny, słodko-gorzki tekst,
z ogromnym podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)
:)) Odbieram w klimacie lekko ironicznym ten wiersz o
komercyjnym obliczu świąt. Miłego wieczoru Michale:)
:)))
Aż człowiekowi nerwy szarpie
ust wyraz -
rybci wyliftingowanej karpiem.
Refleksje i ładne obrazki. Co do choinek, proponuję
takie rozwiązanie a wiele firm je oferuje:
Nie chcesz, żeby jodła została ścięta,
wypożycz w doniczce i zwróć po Świętach.
Pozdrawiam
mnie żal choinek.
:)
Pozdrawiam.
Ze skodkich kalendarzy szybko znikaja dni.. za
szybko.. Milego dnia Michale :)
No no... Toś optymista, jeśli myślisz, że pusty do
połowy... Ja widziałem już zupełnie puste. I żeby nie
było - udział w tym niecnym procederze miały nie tylko
dzieci... No cóż, uzależnienie nie wybiera...
I karp pisze testament... A patrz, byłem przekonany,
że u karpi to tylko testamenty ustne...
No nic, przedświąteczna powszedniość... A ja myślę o
tych, których już nie ma. Zawsze myślę, ale teraz,
wiadomo, intensywniej...
Pozdrawiam, Michale.