Przejście
wchodzę
jak w rozedrganą życiem ziemię
dookoła ciała mokre od potu
tak blisko i ciasno
pachną wilgotnym erotyzmem
patrzę na wierzch dłoni
na żyły tętniące krwią
a w uszach dzwięki muzyki
zmieniają moje tętno
...
cisza
...
w storboskopowym świetle
widzę tylko blade szkielety
fragmenty mięsa tu i ówdzie
odpadają od kości
w rozdygotanym tłumie
słysze głuche uderzenia
piszczela o piszczel
tutaj mnie nic nie podnieca
wychodzę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.