Przy rąk mych udziale
Moja ręka mogłaby prawie wszystko,
Gdyby tylko próbowała z tego korzystać,
Ale spod niej wychodzą wciąż linie
Łagodne, delikatne, harmonijne, płynne,
Tworzące sylwetki szlachetnego
zwierzaka,
Jak piórko Luśtyka, czy pędzle Kossaka.
Każdy z nich jest inny, indywidualny,
Każdy ma własne zalety oraz własne wady.
Choć wychodzą spod jednej ręki,
Nie ma dwóch takich samych,
Nawet jeśli odbite czy odwzorowane.
Wyłaniają się jeden za drugim,
Na papierze, na szkle i na płótnie.
Każdy patrzy, wychodzi, wybiega,
Spod kredki, ołówka czy pędzla,
A ile zginęło na piasku zadeptanych,
Patykiem czy szkiełkiem narysowanych...
Ale jest też taki jeden,
Przez same ręce uformowany,
Jeden jedyny stworzony przeze mnie cały.
Biały Equus z czarnym ogonem i grzywą,
Będący do niedawna tylko modeliną.
Uważam, że chyba piękna jest ta moc rąk
moich,
Gdybym zechciała mogłyby wiele zrobić,
Lecz bakcyl hipologii utkwił mi w głębi
serca,
A z tej choroby wyleczyć się chyba nie
da.
I nawet nie chcę wyzbyć się tej
dolegliwości,
Bo jest wielką radością tworzenie tabunów
koni.
Komentarze (1)
Tu, właśnie, widać jak bliskie są konie człowiekowi. A
jeszcze bliższe temu, kto o tym wie.