Przyszła chwila...
Przyszła chwila...
Przyszła chwila złotowłosa
szafir nieba z sobą niosła,
bukiet barw najprzeróżniejszych
tkany ciepłem na słów krosnach.
Przytuliła smutek, który
na dnie oka tkwił od dawna.
Przywróciła uśmiech ustom,
pozwoliła świerszczom zagrać
koncert na murawie świeżej,
o poranku, w kroplach rosy,
- z wiecznotrwałą tęczą marzeń.
(Marzeń przecież nigdy dosyć.)
Czy to iskra lśni promienia
na motylich lekkich skrzydłach,
malowanych przez anioły,
czy też lata nić rozkwitła?
To nie prawda, że odchodzisz
lato w cień, za siedem jezior.
Ogromnieje pętla znaczeń
powrót Twój jest tą krawędzią
rozproszoną w świadomości,
która znaczy dla mnie - pewność,
która nie pozwoli myślom
na bezlistność, na bezzielność.
Pobłogosław dziś na drogę
przez szarugi, chłód, brak słońca,
by została cząstka ciebie
myśl pogodną budująca,
aby można było pojąć,
to, co jest doprawdy trudne.
Optymizmem, mimo wszystko,
proszę, te starania, uwieńcz.
12.09.2012 r.
Komentarze (20)
Marylo czytam z wielką przyjemnościa,
kazdy twój wiersz na dzień dobry.
Jest w nich ciepło i życiowy przekaz mądrości.
Wlewasz w serce redośc i optymizm - dziękuję
Na pewno ,dziś będzie dobry dzień.Wiersz słodziak!
Pozdrawiam!
Nie latasz za punktami a Twoje wiersze i tak są
doceniane bo dobry wiersz broni się sam. Tak trzymaj.
Ładnie:)
zawsze warto czekać, a sukces murowany
Pozdrawiam serdecznie