I przyszła wiosna
Na niebie uczepiony ostatnich skrawków nocy
, wciąż widniał mały biały księżyc. Poniżej
wzdłuż horyzontu biegła kreska
niebieskiego blasku. Niebo coraz bardziej
jaśniało. Po chwili, marcowe słońce
nieśmiało zaświeciło nad laskiem ukazując
kwitnące przebiśniegi i zawilce
wyglądające, jakby cała ziemia pokryła się
śniegiem. Oświetliło na drzewach grube,
brązowe pączki, z których z dnia na dzień
ukazywały się młodziutkie zielone
listeczki. Leszczynę, z której spadały
złote wiechy, przypominające zrzucanie
sierści. W sadzie obok rosnącej jabłoni
salwę kolorowych krokusów : żółci, fioletu
i bieli, wiosenne żonkile, i żywopłoty
pokryte niczym zieloną mgiełką. Nad
kwitnącymi tulipanami cytrynowe motyle, i
ptaki robiące entuzjastyczne zamieszanie
szykujące się do budowy gniazd. Po
błękitnym niebie przesuwały się
postrzępione jak pióra małe obłoczki. Wraz
z upływem dnia niebo ciemniało z wolna, w
miarę jak słońce uciekało przed
niecierpliwym księżycem. Jego poświata,
wydobywała z krajobrazu całą niesamowitość
wiosennej nocy. Wydawał się tak wielki i
bliski jakby można było wyciągnąć rękę i go
dotknąć. Noc stała się chłodna i rześka, a
niebo nakrapiane tysiącami maleńkich
światełek.
„Chociaż podróżujemy po całym świecie, aby
znaleźć piękno, musimy nosić je w sobie, bo
inaczej go nie znajdziemy „
Tessa50
Komentarze (32)
Doceńmy możliwość codziennego dotykania piękna, które
jest wokół nas.
Pozdrawiam serdecznie.
Nareszcie pojawiła się Dama, chociaż jeszcze nie tak
ciepła i w pełni zielona, za to w Twojej prozie jest
przeurocza, jestem nią zachwycona. Miłego dnia Tereniu
:))