Psa przyjaciela kiedyś miałam
Psa przyjaciela kiedyś miałam,
Łajka jej na imię dałam.
Średniego wzrostu była.
Sierść się bardzo kudłaciła.
Ślepia wielkie, czarne i wesołe,
Łapy i pysk do zabawy skore.
Złośnica straszna i urwis wielki,
Tarmosiła skarpety i ranne pantofelki.
We wszelkich wodach pływać lubiła.
Szamponu i mydła żadnego nie znosiła.
Na prysznic wannowy szczekała.
Jakby się jej jakaś krzywda działa.
Wielką inteligencją świeciła,
Sprzeciwu jednak nie znosiła.
Panią swoją zawsze zębami broniła,
Domu z oczu nigdy nie spuściła.
Bardzo kochała czuć się wolna,
Po łąkach i polach biegała frywolna.
Na smyczy się ciągle szarpała,
Chodzić koło nogi nie chciała.
Jedzenia z ręki obcego nie wzięła,
Ogonem tylko z lekka machnęła.
Położyła się z cicha i warowała
Nikomu nawet kęska nie oddała.
Dzisiaj pozostało rzewne wspomnienie,
Ta psina to było marzenia spełnienie.
Tylko kilka lat ze mną przeżyła,
Lecz każdą wolną chwilę wypełniła.
Joanna Es - Ka
Komentarze (17)
tez mam teraz pieska pozdrawiam
Ja mam już kolejnego psa. Nie możemy żyć bez
zwierzaków. Najdłużej bez psa wytrzymaliśmy 1,5 roku.
Do tego kot, chomiki, myszoskoczki, koszatniczki, żółw
stepowy w ogrodzie...