Pterodaktylowiec
jutro będzie we mnie nowy dzień
w napadzie histerii wyczaruję go
z poświaty księżyca
(popołudniowe zaćmienie -
piękna anomalia pogodowa)
szajbuska, powiesz
przechadza się wśród ruin
które sama namalowała
ocaliła w nich wszystko i nic
błąka się w jaskrawym blasku kurzu
chcąc wybudzić się z dnia
w którym demoniczne słowa wypłyną
z jej wnętrza. są tak blisko a zarazem
daleko to krzyk dawno wymarłego
zwierzęcia
to spętany wiersz, słowa, które pragną
być rozrzucone na wietrze
potem - nasycić się własnymi metaforami
i wznieść ponad wieś gdzie płonie metal
Komentarze (18)
Dobre! Pozdrawiam.
Podoba mi się koncepcja, układ i dobór metafor.
Niestety już przy pierwszym czytaniu natknęłam się
nieświadomie na logiczny dysonans "przechadza wśród
namalowanych ruin".
Na ogół logika mnie zawodzi przy literaturze. Uparcie
wraca ten 'zgrzyt' przy każdym następnym czytaniu.
Może warte przemyślenia? ...tylko przemyślenia krytyka
amatora :)
Pozdrawiam :)
rozsiewasz poezję, jak rolnik siejący ziarno na polu.
będą bogate zbiory.
pozdrawiam Ewcia :)