Ranienie
Obudziłem się bez ubrania,
zimno tutaj i nie stoi
na stoliku szklanka z wodą,
tylko udaje wodę w szklance z wódką.
Obok leży opakowanie po tabletkach
na postawienie żagla dla marynarzy,
co wypływają codziennie w morze,
dryfując między jednym a drugim
monopolowym
(tak naprawdę nie śpią).
Kandydatka na obywatelkę mojego państwa,
leży pod kołdrą białą jak senność.
Sutek błyszczy. Wspinam się
po jego łagodnym szczycie.
Pierś wznosi się i opada bezgłośnie
(cisza to wielka przestrzeń).
Miss budzi się. Mruczy: Chcę być jedyną.
Bądź męski de Niro. Robercie.
Mówię: nie umiem spojrzeć tak daleko.
Odpowiada: brak wyobraźni to wada.
Myślę czy jej powiedzieć,
że czasem bywa zaletą.
Komentarze (15)
Szczęśliwego...
Super :)
Chyba warto powiedzieć. Świetny wiersz☺
Podoba mnie się rownież bardzo dobry wiersz :)
piękny wiersz-zapomniałem dodać :)
Niezła pobudka:)
jeszcze może... drobiazg, ale zamiast "co" wypływają
napisałabym "którzy" wypływają
msz tak ładniej i mistrzowie zalecają unikania
"cokania":)))
Dziękuję :)
Od tytułu po puentę oczywiście.
:) Fajnie.
teraz mi nic nie przeszkadza
Bardzo dobry wiersz. Od tytułu o puentę świetny.
cii_sza Dzięki, masz rację, można sobie to darować :)
Pozdrawiam
Fajnie piszesz. Bardzo fajnie!:)
czy tę "wódkę" w nawiasie nie lepiej byłoby wywalić?
Niepotrzebna msz tam zupełnie. Bo potem lata po
monopolowych, wiec wiadomo o jakie morze biega:)
To chyba wiersz o mnie. Ładnie to tak? :))))))))))))
doskonaly!