rankiem
diabołkowi
bezczelny promień jutrzenki
wdarł sie przez niedbale zasłonięty
mareriał
skrywający kochanków przed wszechświatem
bladożółta plama osiadła na jej piersi
obezwładniając rozżarzone serce
proszące o jeszcze
bezwstydne obrazy wirujące w wyobraźni
skryły sie przed złowrogim światłem
hamując pragnienia
pozostało oczekiwanie
kolejnego gorącego wieczora
budzącego krzyk demona
by znów ucichnąć w blasku słońca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.