Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Rozmowa z nieznajomym II

(Spotkanie drugie)

Wyszedłem rano dziś po gazetę
i gdy już miałem zajrzeć w winietę,
cień jakiś mignął mi przed oczyma,
poznałem… krzyczę… Pan się zatrzyma!

Jak miło widzieć, cóż za spotkanie,
może wstąpimy gdzieś na śniadanie?
- tak, bardzo chętnie… - odparł przytomnie
i w jednej chwili stał już koło mnie.

Nie miałem czasu na konwenanse
i wyszukane wcześniej niuanse,
spytałem… jego… czystą polszczyzną
czy za pan brat jest z naszą ojczyzną?

Zdziwił się strasznie… - nie wiem dla czego…
niech mi pan powie drogi kolego,
dokąd pan zmierzał z samego rana,
czyżby przepadła gdzieś ukochana?

- Żeby pan wiedział - szybko skontrował,
by zmienić temat zaintonował
jakiś kuplecik… hej tam w dolinie
Mańka skakała nago we młynie…

Nie powiem, ładnie nawet tenorzył
bo się po chwili nagle otworzył…
i do mnie mówi… - wie pan … kolego
miast na śniadanie… to na jednego?

Ja na to, zgoda… lecz niech pan zważy,
że rano człowiek, no… o czym marzy?
jasne… bez słowa ... skinieniem głowy
zasugerował, że jest gotowy.

Więc ruszyliśmy z miejsca… per pedes
w stronę gdziem kiedyś zakupił sedes,
śmiało… per pedes apostolorum
z lewej Rotunda… z prawej zaś Forum.

Restauracja… spadła nam z nieba,
jak to nie wiele czasem potrzeba,
apetyt miałem… powiem tygrysi
od piątku przecież byłem u Krysi.

Pchnęliśmy drzwi… po chwili w środku.
Garson! Stolik! Rusz no się kmiotku,
przybiegł na ręku biała serweta,
- sala na dole? - Nie! - dzisiaj nie ta.

Proszę na górę nas zaprowadzić,
w rogu przy oknie… tam nas posadzić!
Takie wydałem mu polecenie…
jak będzie smacznie… będzie płacenie.

Odszedł - uprzednio skłonił się nisko,
znałem hultaja… dobre chłopisko,
po małej chwili do stołu wrócił
na blat stolika menu nam rzucił.

Spytałem gościa na co ma chrapkę
a on - no wie pan, może herbatkę?
- a co do tego… wszedłem mu w słowo
- no nie wiem - odparł - coś na ludowo…

- Coś na ludowo… może kaszanka?
tu palce lizać nie jak u Janka…
- No skoro tak, to… - wydusił wreszcie
- to jedno pętko… byle nie w cieście.

Widzę, że humor mu dopisywał,
skoro panienkę obok podrywał,
kaszanka w cieście… czekaj no bratku
sprawdzimy humor twój… na ostatku.

Kiedy z amorów na ziemię wrócił,
mówi - że rozpacz właśnie porzucił,
że to przemyślał, że jak przepadła,
to pal ją licho… była upadła…

Na stole stała porcja kaszanki,
jaja, pieczywo no i dwie szklanki
a… masło, wędliny i kawa z mlekiem,
tak po wiedeńsku… jak przed pół wiekiem.

Mówię smacznego… odparł - dziękuję
i zza surduta flaszkę wyjmuje,
widząc działania swego kompana,
krzyknąłem - Jezu! - z samego rana?

A on… - śniadanie dobre… nie jakieś liche,
trzepniem butelkę… choćby pod kichę,
- tym mnie rozbawił… - jak z takiej mańki...
to wlej pan wódki choćby w te szklanki.

Słowo się rzekło, wnet ciurkiem leci,
za pierwszym drugi, za drugim trzeci
sznaps czystej wódki - jak świeża krew,
myślę… do pieca podrzucę drew…

Podałem menu… - kończy się papu
proszę wybierać… na… łapu capu!
- Na łapu capu? - nieco się zdziwił,
- myślałby… też mi… książę Radziwił…

wróciłem szybko na plan dysputy,
rzuciłem - Kelner! - podać andruty,
nim polał czwartą dobrą wódeczkę,
wyjąłem na wierzch białą chusteczkę

i wycierając usta po grzance,
pytam - zadurzył pan się w tej nagiej Mańce?
- Tak! - mówi - kocham, ale co z tego…
jak ona woli kochać innego.

Bardzo pan cierpi… głupio spytałem
- panie… dziś w nocy wieszać się chciałem
- i co się stało, że pan tu siedzi?
- zdjęli mi z szyi pętlę sąsiedzi.

- Trzeba sąsiadów takich pochwalić
a na to konto flaszkę obalić…
- dobrze waść mówisz… - rację mi przyznał
i w tajemnicy sekret mi wyznał,

że tak psychicznie go wyczerpała,
ta szansonistka, ta słodka mała,
że ma już dosyć… odpocząć musi…
że krótko mówiąc, chandra go dusi.

Co pan zamierzasz… zapić robaka,
bo szansonistka dała drapaka?
- Nie wiem! Na boga! panie kochany…
kurna… nie mogę … jestem zalany…

Strzeliłem palcem. Garson! Płacimy
zmieniamy lokal tu się nudzimy
i chwiejnym krokiem… Te!… otwórz drzwi…
co za speluna… schodzą na psy…

Godzina trzecia była nad ranem
a ja po nocy z szanownym panem
niczym zamglone senne majaki,
szukamy wrażeń, jak te pętaki,

psy ujadały… piały koguty
a on mi pada nosem na buty…
stwierdziłem jasno jak ranne zorze,
że będzie lepiej jak go położę,

nagle, jak piorun z jasnego nieba
pędzi taksówka… tego nam trzeba,
długo nie trwało, bo już po chwili,
obaj w Astorii żeśmy bawili.

A morał taki z tego spotkania…
że jak wypijesz, to świat się słania,
kręci, wiruje… nie znasz wyniku…
weź pod uwagę… to… czytelniku!

W życiu, nie możemy zakładać, że jesteśmy jedyni, bo to dogmat! Ale musimy uważać, by nie zatracić zdrowego rozsądku.

autor

lonsdaleit

Dodano: 2010-05-30 10:14:53
Ten wiersz przeczytano 996 razy
Oddanych głosów: 24
Rodzaj Rymowany Klimat Romantyczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (17)

fryzjerka fryzjerka

Ale gaduła z Ciebie, czytałam i czytałam, barwny
obrazek, swobodnie władasz słowem.Pozdrawiam:)

blondynka8 blondynka8

a w pierwszej zwrotce nie będzie lepiej dziś rano? ale
to ty wiesz najlepiej:)
Ekstra wierszyk, usmiałam się po pachy...reweleczka.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »