Rzecz o żelaznym ptaku
Dywizjonowi 303
Kołuje, startuje, wzlatuje,
silnik hałasuje,
benzyną pluje
w chłodzie się hartuje...
Za szybą przestworza
daleko od morza
znacznie bliżej zorza
Boża loża...
Aniołowie w chmurach
kręcą się przy rurach
niebieskich grawiurach
nie myślą o bzdurach
Cudo podziwiają
hymny śpiewają
choć nazwy nie znają
samolot kochają
Prędzej ludzie prości
Bóg wam miejsce mości
na dużej wysokości
pośrod chmur bladości
błysną wasze kości
Maszyny skrzydło
Jezuskowi obrzydło
spuścił nan ptaszydło
by narobiło bydło
oj da dana
Puściły zworniki
objawy paniki
pilota uniki
żałosne krzyki
bęc
Płonie cielsko wielkie
na nic modły wszelkie
Diabeł ogień gasi
nasi nie są nasi
Szatan posiadł ciała
Ladaco, zakała
Pilota ze rękę
prowadzi na mękę
Żelazny ptak skonał
żywota dokonał
Boga chciał przegonić
Łzy musi ronić
Andrzej Dunin
(autor jest ekspertem w zakresie lotnictwa
cywilnego)
Komentarze (2)
A mnie sie podoba to blaszane ptaszysko co najpierw
sie wzbilo a potem rozbilo... i bylo ognisko- oj
dana,dana;)
Fajny wiersz;)
autor może i zna się na lotnictwie cywilnym ,ale
pisanie wierszy musi jeszcze podszlifować...rymy
niestety częstochowskie, mozna je zmienić na
niegramatyczne :) pozdrawiam- córka pilota