sen...
myslalam,ze dla mnie rabek ksiezyca
oderwiesz,
ze w ptakow porannym spiewie
piosenke zamowisz na zyczenie,
ze spelnisz me kazde pragnienie...
a pragnien mam niewiele wiecej od motyla,
ktory zyje jedno lato
ale jak barwnie jak kwieciscie za to
myslalam,ze powiesz cos madrzejszego od
milczenia,bo slowa zatracily juz swoj sens
znaczenia,
ze lzy,co strumieniami laly sie gorace
ostudzisz-i wezmiesz w swe rece,
a one zastygna i stana sie diamentami
zapewnia,ze co za nami to i przed nami
myslalam,ze umiesz me mysli dogonic w
biegu
ale stanales na starcie-w przedbiegu
myslalam,ze co sie zaczelo
nie moze sie skonczyc tak nagle
lecz nie zdazyles,nie mogles,
bo byles tylko sennym widziadlem...
rozwiales sie szybko jak wiatr...
nie tak to byc mialo,nie tak...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.