SEN MARA
Któregoś dnia spotkałam szczęście.
Zapachniało mi skoszoną trawą.
Uniosło mnie wysoko do gwiazd.
Niczym pierwsza miłość szalona.
Może to tylko przygoda?
Słodkie zapomnienie.
A może tajemnica?
Choć trwało tylko chwilkę.
Czar prysnął z rana.
Moje szczęście uciekło.
Zostałam z marzeniami sama.
Tak bardzo chciałam się już nie budzić.
Nie wkradaj się więcej w moje sny.
Nie pytaj, dlaczego.
Sama nie wiem.
Spotkało mnie szczęście?
Znowu zadaje pytanie.
Miłość czy burza?
Słońce czy deszcz?
A może los znowu zadrwił.
Pokochać to największe ryzyko ze wszystkich. To zaufanie bez reszty. To odsłonięcie swoich słabości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.