Serce
Przepijam proszki szklaneczką whisky
By stłumić ten bas pod czaszką dudniący
Co wzmacnia go tłoczona w żyłach krew
Nie wiem, kiedy obrałem tą właśnie drogę
Na podniebnym murze okrakiem stałem
Afirmowałem życie, aż dosięgło samego
dna
Po brudnych ulicach od drzwi do drzwi
Pod płaszczem nocy, nigdy za dnia
Blask słońca rani raz za razem
Nigdy nie odnajdę drogi, co prowadzi do
mego domu
W dłoni trzyma, trzysta pięćdziesiąt gram
mego ciała…
Komentarze (4)
Wiersz skojarzył mi się z piosenką "Whisky moja żono"
Dżem.. wiersz bardzo ciekawy..
Smutno mi się zrobiło.
Lubię mroczne klimaty w wierszach, ale ten wydaje mi
się bardzo osobisty.
Taki rollercoaster w życiu to nic dobrego, ale to
właśnie od dna można się odbić.
Pozdrawiam serdecznie.
"Afirmowałem życie, aż dosięgło samego dna"- wymownie
i z przestrogą.
Słońce świeci dla wszystkich,trzeba otworzyć oczy,
wtedy wskaże drogę. Warto, chociaż często jest to
trudne, nawet bardzo.
Warto.
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia