Skradziony liryk
Ktoś mój świat podwędził i podrzucił wrogi
-
taki obcy i zimny. Nie da się przytulić.
Próbuję go odnaleźć w labiryntach ulic,
w kafejkach pełnych ludzi, na poboczach
drogi,
w wyżłobieniach kolein. Ciemno -
reflektory
pędzących samochodów, nie wiadomo dokąd,
oślepiają. Przecieram, chyba tylko po
to,
by łzawiły i piekły. Do nich mówię: -
Sorry
za tę miękkość pod mostkiem. Może tam wciąż
żyje
bicie fal o filary - twoje, moje,
niczyje...
autor
grusz-ela
Dodano: 2018-12-14 19:32:20
Ten wiersz przeczytano 1565 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (20)
Życie staje się wrogie,nasz świat odszedł
bezpowrotnie, a my zagubieni szukamy drogi.Smutny
wiersz.Pozdrawiam.
zgadzam się połowicznie z krzemanką.
ale za morzem?
za miłością. :):)
niepodziękowania dla ktosia
A ja myślę - Sorry...
Może się mylę, ale doszukałam się tutaj tęsknoty za
morzem. Miłego wieczoru:)