Słone śnieżynki część dziewiąta
Na szczęście była to już ostatnia noc pełna
słonych łez. Na drugi dzień, który wlókł
się w nieskończoność, z ulgą i nadzieją na
szczęśliwy powrót, późnym wieczorem
wyjeżdżała.
Dość miała nieprzyjaznej atmosfery i
ciągłego napięcia, choć sama zima miała
swój urok, pomimo "słonych śnieżynek" które
niczemu tu nie były winne.
W oczekiwaniu na autobus na zupełnym
pustkowiu, (dworzec autobusowy czynny tylko
do godziny 15-tej)
który miał zawieźć ją do stolicy, czuła
wzmagający się mróz, który opadał na
okolicę.
Mróz zmieniał każdy oddech w bolesny
płomień, palący przełyk i płuca.
Wypuszczając powietrze widziała przed sobą
chmurkę zamarzniętego obłoczku.
Z góry zaś, spływały co raz większe płatki,
niewiarygodnie białe i piękne.
W autobusie, wycieraczki ledwie nadążały
odgarniać zacinający śnieg. Na płotach i
dachach siedziały wielkie czapy śniegu.
Szosę wiatr wymiótł do czysta, tylko
miejscami było ślisko.
Była noc, miejscami chmury na niebie
przerzedziły się, robiąc miejsce dla
księżyca, który wiernie towarzyszył
jadącemu pojazdowi, a to płynąc równo z
nim, a to chwilami znikając, jakby się
bawił w chowanego.
W jego blasku, ciemne szyby kamienic i
domów
połyskiwały upiornie, tworząc nastrój jak z
filmów grozy. Światła pojazdów jadących z
naprzeciwka, napastliwie zaglądały do
wnętrza autobusu.
A białe śnieżynki cichutko spadały....
Cdn.
Tessa50
Czasami powrót do domu
staje się wyprawą w głąb duszy.
Jan Koron
https://www.youtube.com/watch?v=Of9ACYRaYlI
Komentarze (38)
Witaj Tereniu!
Nastąpiło małe rozczarowanie
Pozdrawiam cieplutko z gałązką bzu :)
Jesteś utalentowana Teresko do pisania
pięknie i obrazowo. Czego innym się to nie udaje.
Pozdrawiam serdecznie
Jak zawsze plastyczny opis:)
Co myślisz Tesso o zmianie
„Z góry zaś, spływały co raz większe białe płatki,
niewiarygodnie białe i piękne.” na
„Z góry zaś spływały coraz większe płatki,
niewiarygodnie białe i piękne.”?
Troszkę przeszkadzają te powtórzenia „miejscami,
miejscami, miejsce”
Może napisać:
„lecz szosę wiatr wymiótł do czysta, choć miejscami
było ślisko.
Trwała noc, chmury na niebie przerzedziły się
odsłaniając księżyc,
który wiernie towarzyszył…” albo inaczej pozbyć się
powtórzeń?
Mam nadzieję, że wybaczysz mi te sugestie. Miłego
dnia:)
Jak zawsze zachwycasz Tessko świetnymi opisami.
Podziwaim Twój
talent.
Pięknego dnia życzę Tessko i pozdrawiam technieniem
wiosny.
Tyle duszy i przyrody to się fajnie czyta.
Piękny, obrazowy opis, z nutą goryczki i rozczarowania
z powodu pobytu...
Pozdrawiam serdecznie, Teresko,
miłej reszty majówki życząc :)
Wspaniale opisane, zaczytałam się.
Witaj,
przyokazji kolejnej porcji uroków natury i smutku
towarzyszącego bohaterce zastanawiam się dlaczego nie
napiszesz powieści...
Widzę wszystkie możliwości w Twoich krótkich
opowieściach na coś dla mnie atrakcyjnego...
Lubie powieści i sagi.
Pozdrawiam z uśmiechem i /+/ em.
Pięknie, zaczytałam się...
Pozdrawiam serdecznie :)
Ładnie Pani pisze.
Z dużym podobaniem plus.
Siedząc na leżaki w słońcu, od razu poczułem chłód i z
przyjemnością stwierdziłem, że nie czekam z
utęsknieniem na zimę. Pozdrawiam z pdobaniem.
Wspaniałe opisy, powrót do domu zawsze przynosi
głębokie refleksje.
Dzisiaj troszkę posmutniały Twój wiersz, ale
niezmiennie czarujący i klimatyczny w swojej zimowej
odsłonie.
Serdeczności Tereso :):)
Potrafisz, jestem oczarowana opisami,
Pozdrawiam Tesso serdecznie