O słoniku Trąbalu
W Afryce gdzie praży słonko,
przyszło na świat słoniątko,
maluch miał problem ogromny
a wszystko za sprawą trąby.
Była długa, długa taka...
słonik nieraz przez nią płakał.
Kiedy tylko chciał pobrykać,
przez trąbisko się potykał.
Inne słonie wtedy drwiły.
„Trąbal! Niezdara!”- mówiły.
Pocieszał go tatuś słoniowy:
„Synku jesteś wyjątkowy.”
Słonikowi było bardzo smutno.
„Chciałbym mieć trąbę krótką,
nie chcę być wyjątkowy,
chcę nos po prostu słoniowy.”
Słonik rósł i rósł...Trąba też,
już dosięgał czubków drzew,
była długaśna – niestety,
ale miała też zalety.
Zrywał zawsze świeże listki
a gdy studnie prawie wyschły,
on jedyny z pośród stada,
sięgał tam, gdzie była woda.
Pomógł wszystkim podczas suszy,
dobrym sercem ich poruszył
i nikt więcej już nie szydził,
słonik trąby się nie wstydził.
Nieraz się przydała jeszcze,
Trąbal był szczęśliwy wreszcie.
Los przedziwne figle płata –
został słoń przywódcą stada.
dzięki poprawiłam
Komentarze (18)
"Nie ma tego złego" Kilciku Twoje wiersze są piękne,
mają dużo ciepła w sobie. Pozdrawiam :) ( popraw
literówkę w ósmym wersie.)
ależ się cieszę, że los słonika się odmienił :-)
piękna bajka z mądrym morałem :-)
Pouczający wierszyk dla dzieci kilciku, a raczej nawet
nie tylko dla dzieci.pozdrawiam!