Słowik i Róża
Wyrosła Róża kiedyś w ogrodzie
schowana w cieniu dorodnych grusz
spijała rosę rankiem o wschodzie
smutno jej było bez innych róż
Grusze skąpiły złotych promieni
nie mogła okiem dosięgnąć gwiazd
już coraz bliżej było jesieni
i tylko Słowik umilał czas
Nie smuć się droga moja Różyczko
mawiał jej słowa i to nieraz
jestem przy tobie zawsze tak blisko
i przyjaciela we mnie tu masz
A kiedy śpiewał przecudnym głosem
to Róża ze szczęścia roniła łzy
mogła się wtedy pogodzić z losem
mijały lata słoneczne dni
Aż kiedyś rankiem o wschodzie słońca
zamilkł na zawsze Słowika głos
bo Róża była umierająca
i prosto w serce otrzymał cios
Zostało miejsce puste w ogrodzie
a nad nim Słowik wylewał łzy
i już nie śpiewał rankiem o wschodzie
wróć przyjaciółko najdroższa ty
Wiatr tylko pląsał w pustym ogrodzie
i strącał liście z wysokich grusz
zabrakło Róży o cud urodzie
była jedyną z tysiąca róż
Komentarze (16)
Witaj,
przypominają mi się baśnie i ballady jednocześnie,
gdy czytam ten tekst.
I fajny - myślę on jest.
PSDziękuję za komentarz u mnie re; nie wiem, ale
czytałam teksty znajomych panów, którymi zachwycały
się panie, podczas gdy ich bogdanki miały o nich
nie całkiem dobre zdanie.
Czy wszyscy mieli srca?
Nie wiem - jeden miał, bo widziałam jego EKG po
zawale.
Pozdrawiam z uśmiechem i /+/