spłakane szyby
Co za oczami widzimy
gdy kapią smutne deszcze
a rynna krwią spływa
jakby, bo słońce wstaje
i to nie zmrok już
a mgła, co bardziej
otumania niż ta szklanka
Czym pulsuje nasze tętno
jeśli w ogóle tańczy mięsień
serca i podcięty, nie ucieka
A tętnica krwią spływa
podczas gdy księżyc patrzy,
przez skórę prześwieca
wybladłą na wylot
Co krzyczy nasze gardło
gdy struny jego nieme, przecież
urwały się wszystkie
razem z jakimś kontaktem
Bezdźwięczny głos potoczy się tylko
na pięć stron świata
nawet linia wody zadrga
i ucichnie, gdy zamilkniesz
Co my, ci to ci co nie śpią
To my, samotni z poduszkami
Ci sami co w deszczu, grzebią
Spragnionymi palcami
Samotnością grzeszą i wrzeszczą
To ci sami.
(:] już poza wierszem: nie podoba mi się
wymuszana na tym portalu klasyfikacja
napisanego tekstu. nie mam ochoty określać
czy wiersz jest "ciepły", "zimny" czy
"wrogi". trudno też wybrać z listy liczącej
raptem kilka pozycji, o czym jest ten
wiersz, czyli określić "tematykę".
przepraszam ale ja chyba tego nie umiem.
pozdrawiam poetów i poetki!)
Komentarze (1)
Gryźć można z samotności poduszki, póki na miękkości
zgrabne nie natrafią w łóżku gościnnym - palców
końcówki - opuszki.