Spojrzenia pełne żądzy krwi
Za ludzkimi spojrzeniami otchłań krzywdy
otchłań strachu otchłań przyjemności
nieprzebrane bogactwa słabości ale i zrywy
ostatnich, histerycznych ucieczek w gniew i
bunt przed pustką w sobie.
Ale ona jest druga, a pierwszy jest strach,
czyli rozdwojony przejaw życia i woli
i ten strach się czai w zdrowych, jeszcze
nie tak pustych, nie tak zakłamanych
spojrzeniach - u ludzi normalnych
zredukowanych do jasełek codziennych
Wszystko w nich pokryte rdzą rezygnacji z
buntu, uspokojeniem chemią,
ze strachu przed obłędem, biciem, śmiercią,
wyśmianiem - czyli przed życiem
Lęki przed sobą nawzajem, czasem przed tym,
co w nas samych
Otchłanie obaw, które niszczą nerwy, obaw
wygnanych
na peryferia świadomości, w paznokcie,
jelita, uszy, zęby
Gdzieś przecież musi pójść ten lęk, ta cała
energia,
ruchawka zamrzeć
A jeśli w poezji to mamy takiego wiecznego
rozdrapywacza ran,
ćmę dla której lampą jest ból. Mamy
nałogowca, a nie wolnego człowieka.
Kogoś dla którego choroba to warunek
wstania z łóżka i pójścia spać.
Fałszywy nałóg walki ze słabością,
doskonalenia się i kontroli,
fałszywy, bo w ramach choroby, a nie poza
nią realizowany
Spodziewam się zła w waszych oczach, widzę
wasze
wykrzywione nienawiścią psie twarze i widzę
ten sam psi lęk
na dnie waszych spojrzeń
Mówicie, że tego nie ma, ale wojny znów
przeciągają się
po chwili spoczynku jak tygrysy. Mars znów
chce stworzyć swój świat.
Poczekalnią na wojnę jest pokój,
poczekalnią, a wojna to wybuch,
to wybuch konieczny i wiem, że jej geneza
nie jest neurotyczna,
nie znika po paru sesjach, niestety. Jest
żywe pragnienie krwi.
Czy lepiej się wykastrować, zrezygnować,
czy brodzić we krwi?
Coś czeka na przebudzenie w nas - Starzy
Bogowie -
a może to syndrom rozdwojonej duszy, a
może
miecz obosieczny - egzystencjalny,
kształtujący zachowania
i psychologię mus, samobójczy akt skorpiona
A więc to jest w środku, ale i na zewnątrz
-
tak czy siak u podstaw życia i przyjmuje
postać żądzy krwi.
Otchłanie złych postępków, niezrozumiałe
dla ich nosicieli spirale przemocy
i zwierzęcych ucieczek, ale i wybuchy
agresji jako antidotum.
Antidotum bezsensownej ale zbawczej agresji
na ukrytą głębię -
żywą potencjalną głębię poniżenia, ale i
miłości
tworzącej w okolicy brzucha
nierozwiązywalny węzeł uczuć "niższych" ? -
wstydu, żalu, przywiązania, czułości,
okrucieństwa
Siła jest jedna, moc jest jedna, decyduje
stopień jej opanowania, wytrzymania i
rozwinięcia
Cywilizowane zwierzę to tylko zwierzę, a
już dzikus może być dobry
Proces oceny mężów wg. Homera - dzikie
bestie ale szlachetne,
bo panują nad strachem, przemieniają go w
gniew
Od podstaw stado zmieniać się chce w
"myśl" zasady -
"tak ma być, tak jest dobrze, a tak źle"
Potrzeba przemienić siebie, potrzeba
przemienić świat,
znaleźć w tym wszystkim szlachetną
drogę,
drogę rycerza miłości. Chrzest ognia i krwi
jest nieunikniony.
Ale na końcu musi czekać gołębica, róża
czystej rozkoszy.
Wtłoczyć trzeba obrazy, dźwięki i ciała w
sens,
albo sens w słowa, obrazy i ciała Potrzebna
wspólna praca wielu.
Hess, Nitsche, Jezus, rodziny i nawet ci
amoralni psychoanalitycy,
tylko na Boga nie chirurdzy, genetycy,
politycy.
Komentarze (2)
cos niesamowitego..i jaka głębia....chylę
czoła....autorze:):)
genialnie napisane....pozdrawiam