stan
Od dnia pewnego
(nieco deszczowego)
stale przy mnie obok
kroczy krok w krok.
Czy chcę,czy nie chcę
to obok drepce
ramieniem otoczy,
zagląda w oczy.
Kroku przyspieszam,
z tłumem się mieszam,
wcale nie znika,
za łokieć chwyta.
Mą dłoń zmarzniętą
w kieszeń wciśniętą
szybko odnajduje,
ciepłem częstuje.
I to nie byle jak
(fantazji mu nie brak)
po wewnętrznej stronie
całuje me dłonie.
Oczy przecieram
i nie dowierzam:
moja filiżanka
ma już koleżankę!
Bliźniacze siostry dwie
wypełnione obie
wonnym aromatem
zachęcają smakiem.
Gdy prysznic biorę
też obok stoi,
figlarnie zerka
za mną do lusterka.
Jak nazwać ten stan?
(przyjemny to drań)
zauroczeniem,
czy zakochaniem?
Delektujemy się
bliskości smakiem,
już wiem-ten dziwny stan
jest afrodyzjakiem!
Komentarze (17)
wiersz bardzo mi sie spodobał, prostota rymow..dla
mnie bomba :)
Wiersz bardzo optymistyczny. Pokazuje, że miłe
doznania przychodzą z nienacka i dają radość mimo, że
czaami nie potrafimi podać definicji tego stanu w
jakim się znajdujemy. Mi osobiście wiersz bardzo się
podoba.