stół
Ma jędrny koński grzbiet.
Przyjmie każdego, nieosiodłany.
Nie trzeba rodeo żeby go ujarzmić
specjalnej uprzęży ani ostróg.
Nie trzeba być wysportowanym
odważnym kowbojem, ani maklerem
z Wall Street.
Nawet rodzina nie jest konieczna.
On wysłucha, ma dwie pary
dębowych płaskich małżowin
szerokich jak przestrzenie.
Pomiędzy wygimnastykowanymi udami
możesz przy nich usiąść
i wyszeptać swój gniew
rozlać ból
z kawą.
Możesz też położyć na nim czysty obrus
i poplamić go krwią
stłuczonego talerza
albo przytulić się do jego nogi
jak spódnicy matki.
Komentarze (16)
Czytam Cię z zainteresowaniem