Supełki
Świeciło słońce...
Wyjrzała przez biel
zmrużyła oczy
Kilka chwil i już
była na dole
Usiadła przed nim
Podała mu dłoń
Uśmiechnęli sie
Wyjął z kieszeni
niebieskich dżinsów
identyczne dwa
Związał je i dał
Jeden koniec jej
Zaczęli wiązać
supły supełki
Wyglądam przez biel
mrużę swe oczy
spoglądam w dół
czwartego pięta
Ławka jest pusta
Jego już nie ma
Kilka chwil i już
jestem na dole
Idę przed siebie
prosto do wspomnień
W kieszeni leży
związany rzemyk
Jestem na miejscu
Od roku tutaj
Nic się nie zmienia
Zapalam świeczkę
Biorę supełki
oddaję mu je
Nadal pamiętam
Pamiętam Ciebie
...a nad nami wisiał zapach szczęścia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.