świerszczyku pomóż
jeszcze czas trzyma jesieni szatę
zagłusza ciszę szum ptasich skrzydeł
opustoszały gałęzie drzewa
i czuć w powietrzu biegnącą zimę
a już się serce wyrywa naprzód
gdzie są świątynie ogrodów słońca
w stronę błękitu dźwigają pąki
kwiaty wśród ciepłych świetlanych pląsań
i z niewidzialnych klepsydr pył złoty
sypie się w słodkie modlitwy dzwonów
nie ma bezwładu szarug jesiennych
świerszczyku polny myśli mej pomóż
niech nie ugina się pod ciężarem
ciepło niech będzie niczym dynamit
w ramionach znajdzie właściwe miejsce
do słów przesącza się z marzeniami
Komentarze (16)
Ślicznie, tyle ciepła w Twoim wierszu, miło się czyta.