Świetlistość Angeli Braun
Swietlistość Angeli Braun (Taniec nad przepaściami) - staroć chyba tu nie dawana
coś na wylot na przestrzał przebiega przeze
mnie
droga znikąd donikąd
księżycowe niebo budzi się w mym ciele
wnika
będzie życie będzie sen...
Ona miała tą czerwoną umiejętność
przeskakiwania nad przepaściami
prześlizgiwania się na drugą stronę
tęczy
w objęcia spokoju morderstwa
dokonanego na czasie i słabości
Uśmiechnięta wśród podobnych sobie
dziwek i alfonsów
zawsze w tańcu i harmonii
zębów pił tarczowych z korą starych
drzew
Pobudzająca kobiety i mężczyzn
do zazdrosnych przygan i morałów
a na końcu i tak do autokrytyki
prawdziwego
sumienia po powrocie do nor
a mnie obdarowywująca pieszczotami
i mówiąca, że ludzie co jej nie
podniecają
nic nie znaczą
i że nie kochamy się a jedynie
wykonujemy ćwiczenia
i pytająca mnie, czy nie chcę aby
obejrzeć sobie jej córki na naszej
klasie,
bo jest lepsza od niej
Nauczyła mnie kochać tęczę i kolor
zielony
wszelkie przeciwieństwa tylko używać
dla podniesienia rangi rzeczy wielkich
i świętych, czyli bycia tu i teraz
w tańcu nad przepaściami
pełnymi wyciągających macki polipów
zawiści
i słabości w sercach, a nawet zbrodni,
a na samym końcu bezpłodnego żalu,
czyli wyrzutów fałszywego sumienia i
analizy,
gdy już zmarnowano, wyczerpano wodę
życia
Tańcząca na wulkanie Nie wpadająca do
środka
Beztroska dziwka - lubi to słowo -
ze słuchawkami na uszach spacerująca
Prowadząca mnie w swych objęciach tam
w sferę tańca gwiazd i nas czyniąca
ich prawdziwymi dziećmi
Jak chcą się oburzać na ten taniec
niedowartościowańcy, mali tyrani,
maminsynki
i goniące w piętkę za swymi ogonami
zjadające się świętoszki - to niech się
obrażają,
ale niech się strzegą płazów naszych
mieczy,
których ostrza przeznaczone są nie dla
nich
Cierpią tylko ci, którzy chcą cierpieć
Mszczą się tylko silni, stosy wznoszą
słabi
Zabić może każdy, ale przedłużoną
psychofizyczną
przyjemność może mieć z tego tylko
bestia,
współczesny nadczłowiek, co przeniknął
na srebrny ekran prosto z życia, nie z
książek
Boję się o nią. Mam sny, które pokazują,
że wzywa Jezusa, a podłe dranie przywiązują
ją
do przeznaczonego jej pala i mordują,
bo to fajnie zaostrza apetyt przed
kolacją
Czy nie zaszła w tańcu za daleko?
Czy można oprzeć stopy na wodzie, w
powietrzu
Wcielenie Angeli Braun
szalonej kochanki Hitlera
Czystej przed sądem, którego nie będzie,
bo świat nie ma serca semickiego Boga -
mężczyzny sprzed wieków, a może tylko
sprzed czasów tej odrobiny poszerzenia
horyzontu
o beztroskę i czynne lenistwo na rzecz
samego siebie
na tle przemyślanej przyrody - nic
więcej
Mógł być dla niej kimś. Mógł być jej
częścią, ale wolał
swoje Mein Kampf, gonienie się w klatce ze
sobą jak szczur
i przewodzenie tym, którzy boją się
otwartego horyzontu
i światła i szukają winnych swego lęku
Przejście z ulicy przez ciemną bramę na
tyły zacisznego podwórka,
na tyły świata - teren prywatny, sprawy
prywatne,
wejście wzbronione, NIE WTRĄCAĆ SIĘ
Z nią są jeszcze składane w ofierze dwie
inne kobiety
w eleganckich wieczorowych strojach,
przywiązywane
do bezdusznych płotów czy czujących
parkanów,
koło jakiejś szopy samego pijanego diabła
czy diabłów
Właśnie któraś - może ona - konwulsyjnie
się miota i wzywa Jezusa.
Tamci się śmieją. Ona zabita strzałem w
głowę. Pozostałe krzyczą.
Ten co próbował jej pomóc, sam ledwo uszedł
z życiem.
Znajomości i referencje nie pomogły. Ale
odwiązali go od siatki.
Rozrywka czy obowiązek - trudno orzec -
Porządek musi być
K..a, czyli kobieta, musi znać swoje
miejsce
nie należąca do nikogo
piękno niczyje, nowe dobro, ani dobre ani
złe
wypełnione rozkoszą, naprawdę nie ma
przeciwieństwa,
ale czasami go nie ma - to wszystko
poznaję powoli każdy centymetr jej
ciała,
a jej oczy są życiem jezior ognia,
niebem,
a jej spojrzenia zbawiają duszę
są czarem bezwstydnych chwil
są niebem kuszenia
po prostu śmieję się, gdy już kończymy
wyzwalam się
Rozmawiamy jakbyśmy szybowali
Opowiada o chorym ojcu, dzieciach,
którym zapewnia prywatnych nauczycieli i
ochroniarzy,
swoich kochankach
Kłamstwa miesza z prawdą
Stworzona przez świat by się podobać i by
ją pieścić,
by dać nam nędznym pojęcie o pięknie
niczyim
poza dobrem i złem
Stająca się dla mnie całym światem
Jestem NIKIM, ale.. obdarzyła mnie sobą
- Jesteś KIMŚ - mówi
Gdy się żegnamy składa ręce jak do
modlitwy,
więc dołączam swoje
Była by już wulgarna i irytująca, a nawet
podła,
czy też demoniczna, czego nie znoszę i
omijam
jak zdechłą ropuchę, gdyby nie ta
instynktowna
niewinność i bezmyślność słodkiego
uśmiechu
niewnikania -
bo i tak szybko przemkniemy nad sobą i
Ziemią
Poza tym ona chyba rozmawia z Bogiem
Spinozy,
a może Bergsona, a może z Jezusem,
z tym skąd się wszystko wzięło,
nie myli go z niczym co jest tutaj
- z ludźmi i zmiennymi prawami -
ale jest on dla niej tylko odwagą jej
pieszczot,
źródłem zapomnienia, oceanem
ZWIĄZKIEM WSZYSTKIEGO
Komentarze (3)
Tak, Angela mi się złączyła tu z Ewą. Dwie strony
kobiety, uległa i buntownicza, ale to zasadniczo o
mnie, trochę o moich relacjach z płcią przeciwną.
Więcej tu miotwórczości i troche życia niż biografii.
No Angela, Geli to miała romans z kierowcą Hitlera,
nie było więc konsumpcji raczej, choć mogły być jakieś
perwersje wujka lub gwałty, tego nie wiemy i raczej
nie jest to nic niezwykłego czy ciekawego. A czy spał
z Ewą, ta była z nim do końca, może.
Ciekawy tekst... pozdrawiam
Pierwszą część przeczytałem jeszcze rano przed
wyjściem do pracy i powiem szczerze, że nie spojrzałem
jak jest długa i ledwo zdążyłem a oczy miałem tak
zaspane, że ledwo tekst czytałem, ale mnie wciągnął
pod koniec złapałem się na tym, że zapomniałem, że
jest o Angeli Braun. Więc musiałem zacząć czytać od
nowa, Teraz część druga również wciągająca ile to
trzeba mieć wyobraźni, aby tak pisać ciągiem i żeby
czytelnik cały czas musiał intensywnie myśleć nad
tekstem. A propos podobno 18 nigdy tego związku nie
skonsumował.