Świńska bajka
..w turpistycznym tonie
W zatęchłym smrodem chlewie,
leży potężna świnia,
za chwilę razem z Wackiem
zarąbie ją Marynia,
w łeb walną ją obuchem,
wnętrzności wybebeszą,
są strasznie nienażarci
więc bardzo z tym się śpieszą.
Na myśl o tłustej kiszce
i boczku przerośniętym,
dostają ślinotoku,
co aż zalewa pięty;
choć sami tacy tłuści
jak owa świnia Bronka,
to już im w myślach siedzi
salceson i golonka.
Już mają dopaść zwierza,
lecz Wacek tak powiada:
- Czy będziesz moja luba
z takiego wyjścia rada;
jakbyśmy naszą Bronkę
ciut mocniej podtuczyli,
to byśmy na smalczyku
coś więcej zarobili.
I skóry, może także ciut
więcej jej przybędzie,
jak się ją jeszcze spasie,
to wtedy cięższa będzie.
Marynia ciężko myśląc
się w głowę podrapała
i jej z owego miejsca
krew strużką poleciała,
bo strupów mała tyle,
co włosów na swej głowie
i smród walił, jak wlezie
i jak tylko się zowie:
- No dobra niech ci będzie,
więc kiedy ją zarżniemy
i przez to poczekanie
grosz większy zdobędziemy?
Wacek podciągnął portki
cuchnące ludzkim gnojem,
dumając nad tym wolno,
ze stoickim spokojem.
I poszli spać na siano,
co nad chlewem się suszy,
a przez dziurawy daszek
śnieżek leciutko prószył.
Nazajutrz się Marynia
z siana powoli zwlekła:
- A niech cię wszyscy diabli,
świnia w nocy uciekła!
- Jak to świnia uciekła,
co pieprzysz głupia babo?!
- Jak palnę cię obuchem,
to ci się zrobi słabo!!
- Co teraz przyjdzie robić,
bez świni głód nastanie!!
- Przy najmniej ci się skończy
po gaciach rzadkie sranie!
I się zaczęli kłócić
i po łbach mocno walić,
że się im pod zadami
znów z głodu będzie palić;
więc zostawmy ich sobie
niech kłótnie zażegnają,
popatrzmy obok we wsi
bigosik smaczny dają.
Świna od nich uciekła,
smrodu nie wytrzymała
i życie masażowi
porządnemu oddała,
to było zwykłe prosie,
nie wadzące nikomu,
nie jeden takie zwierzę,
by chętnie trzymał w domu.
Kto tu robił za świnie,
czy zwierz, czy owa para,
pytanie i odpowiedz
jest jako ludzkość stara.
Żyj tak, jak to przystoi
prostemu człowiekowi,
bo ci inaczej świnia,
świński numerek zrobi.
Komentarze (19)
Fajna bajka w satyrze, zresztą z życia wzięta.
Pamiętam z lat dziecięcych wiele świniobić a
świerzonkę wręcz uwielbiam. Jedną w stan wojenny sam
mordowałem. Ale skończmy ten świński temat bo jak
puenta mówi największą świnią jest człowiek. + i
Miłego dnia.
dziękuję panom za komentarze, kłaniam się:))
bardzo ciekawe pozdrawiam
znałem takich ludzi pow wojnie a mama mówiła że przed
wojną też to robili
oni raz na tydzień latem świnię myli zimą raz w
miesiącu mieli ich zawsze trzy i po kolej w blaszanej
wanie myli je a jak one to lubiły tylko wanna na
podwórku a w nim świnia stoi