Symfonia
Szybkie uderzenie serca- bass!
i kolejne następne kolejne nastepne kolejne
nastepne
jakby w szaleńczej gonitwie
pościgu za szczęściem
ucieczki przed czarnym wytworem
naszej namiętności do malowania zbyt
rozległej przestrzeni
Aż pragniemy krzyknąć - pass! pass!
jednak gdy tylko wysilamy kolejny
mięsień
znów słyszymy -bass!
ale ten całkowicie niepodobny do
poprzedniego
to ciekawe
że dwa bassy nigdy, przenigdy
nie brzmią tak samo
zupełnie jakby w swej genezie zapisane
miały
niepozorną strukturę naszego oddechu
Nagle każdy ruch cząsteczek w spontanicznym
okrzyku ciszy
- pass!
i cała rzeczywistość wtapia się w czarną
dziurę
tworzoną przez zdziwione osłupiało
-otępione zahipnotyzowane
żołądki sępów czekających na żer
Lecz po chwili
utożsamianej z zachłanną klepsydrą
tlen budzi się z letargu
niczym na wiosnę strzepuje ze swych piórek
mroźne poduszki
łączy się w tańcu
przeklętym tańcu szaleńców
tnie obłąkanym wzrokiem niewiernych
bezwstydnie igra z orędowniczką końca
a ta w odpowiedzi na natarcie uderza w
kościelne dzwony
bass! bass! bass! bass! bass! bass!
czy ktoś wreszcie powie pass?
zasłuchane w toksyczny deszcz słowa
niczym liście chłoną go bez najmniejszej
oznaki sprzeciwu
Jednak pass!
wywołuje jeszcze większe odrętwienie
a więc czas końca dopadł już i tę
ofiarę?
biedna...
niczym w pośmiertnych drgawkach
jako nieśmiałe - bass bass
odrodzi się już tylko we wspomnieniach
majestatycznego aplauzu na stojąco
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.