Syn marnotrawny
Na poddaszu leni się czas
cisza w dłoniach się chowa.
Zegar szepcząc jak, to, tak...
dobę zaczyna od nowa.
Żarówka czerwona ze złości
ta jedna wie co jest grane.
Synalek! - A pal go sześć!
Wróci jak zwykle nad ranem.
Lecz co to? Gdzieś na ulicy
a teraz już słychać po schodach.
Ciężkie kroki niepewnie stawia
to jest ta właśnie nagroda.
Na którą czeka po nocach
nią tylko ojciec już żyje
Tym zapewnieniem od jutra
przyrzekam tato - nie piję...
Komentarze (17)
Straszna sytuacja ale tytuł wskazuje na uczucia ojca,
a poza tym zawsze warto dać szansę,wiele szans bo
życie człowieka jest tego warte,pozdr:)
Obietnica bez pokrycia.