SZAROŚĆ
Jest 12.30
Siedzimy gdzieś w barze
zatłoczonym, ale ciepłym
zamawiamy pierogi i gorącą herbatę
czekamy, aż minie ten spowolniony czas
Odgarniam swoje czarne włosy
patrzę w przestrzeń, gdzieś za ścianę
widzę szare domy
zaniedbane i brudne ulice
zero szacunku dla stworzyciela świata
taktowne by było splunąć bluźnierstwem
lecz w mym języku nie ma na to miejsca
i czasem mi z ty źle
ale nie zmieniam przyzwyczajeń
Nagle czuję zapach ciepłego obiadu
Czy to zza brudnych szyb ktoś karmi
rodzinę?
Czy istnieje tam kochający człowiek?
nie...
to tylko pierogi, moje pierogi...
Straciłam apetyt.
Komentarze (1)
Smutny obrazek.