Sześćdziesiąt Dni
Chciałbym Ci powiedzieć jak
Wiele nocy spędziłem śniąc o Tobie
Wiedzieć chciałem wszystko, co
Dzieje się wokół Ciebie
Kropel deszczu na płaszczu swym
Zliczyć nie potrafię
Wiatr we włosach moich rozpuszczonych
Bez ustanku hulał
Smutek tulił mnie
Ból rozgrzewał zmarznięte serce
Widziałem Cię tak wiele razy
Przechodziłaś obok…
Spoglądałem na każdy krok Twój
Lecz Ty nie widziałaś mnie
Włosy w końcu skróciłem
I o jednym tylko marzyłem
Że z włosami, które dla Ciebie miałem
Wszystkie smutki zostawiałem
Cierpiałem wiele razy tak
Widziałem…
Zbyt wiele oczy me ujrzały
Choć spoglądać nie chciały
Sześćdziesiąt dni i nocy cierpień
wytrwałem
Gdy Ciebie widziałem
Gdy o tobie śniłem
Całą Tobą wciąż żyłem!
To skończyło się już…
Nawet w dłonie swe chwytałem ostry nóż
Odwagi o tym powiedzieć już nie mam
Po prostu w egzystencji swojej trwam
Nie wiesz o tym nic
Nie widziałaś mnie
Może dlatego, że nie chciałem?
Lecz nie robiło mi różnicy, gdy stałem
W padającym deszczu wiele godzin marzłem
Sześćdziesiąt dni przy Tobie mieszkałem
Nigdy o tym nie powiedziałem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.