Sztorm
Wiatr się wzmaga, rwie fale, nie wiesz,
gdzie granica
Jest wody i powietrza. Nad tobą u góry
Po zbrązowiałym niebie pędzą czarne
chmury.
Noc rozświetla raz księżyc, a raz
błyskawica.
Pędzi fala na statek, jakby kamienica.
Wszystko zmywa z pokładu. Głośno klaszczą
sznury
Teraz zbędne. Zupełnie. Bo ładunek,
który
Przed godziną trzymały zmiotła
nawałnica.
Statek leci pod niebo, to znów w przepaść
spada,
Lecz sternik jest spokojny. Przy swym kole
stoi,
Choć na falach tańcuje nereid gromada.
Każde fal uderzenie pewnym ruchem swoim
Kontruje. I w wiatr krzyczy: Złowrogi
Neptunie,
Chcesz mnie zabrać i statek? Zrób to, jeśli
umiesz!
Komentarze (17)
Tematyka morska zawsze jest mi bliska uwielbiam morze
Podobno zejscie na lad po dluzszym rejsie odczuwane
jest fizjologicznie. Cialo zatacza sie jak w upojeniu
alkoholowym, nieodzwyczajone od ciaglego balansowania
rownowagi traktowanej przez kolysanie.