Tak jak zwykle.
Tak jak zwykle.
Jek zmięta kartka samotna wśród innych
śmieci na jezdni.
Jak kał wydalony pospiesznie przez
szczęśliwego psa.
Jak rozdeptana dżdżownica po kolejnej
ulewie.
Jedyne co można zrobić.
Czekać, aż zgnije a głodne szczury pożrą
łapczywie szczątki.
Czekać, aż pochłonie Ją ziemia.
Czekać, aż wgniecie się tak bardzo, że
stanie się brudnym ścierwem.
Śmieć uczuć nie ma.
Choć nie był dla siebie śmieciem.
Otoczenie zmięłło, wydaliło, zgniotło go i
już nim jest.
I będzie do końca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.