Tamtej zimy
Gdy wyjeżdżali w piękny słoneczny dzień,
ziemia była biała,pokryta śniegiem
zamarzniętym na lód. Mijali przyprószone
śniegiem pola i łąki zlewające się z
fioletowo-różowym niebem.
Miejscami wyglądający jak cukier śnieg
otulający nagie gałęzie i paprocie. Z
czasem niebo zaczęło przybierać kolor
starego, spranego dżinsu.Las sosen i
wysokich świerków, gołe zbocze skalne, na
którym utorował sobie drogę wartki
potok.
W oddali zamajaczyły już zarysy ośnieżonych
szczytów górskich,gdy drobne płatki śniegu
zaczęły tańczyć wokół drzew, przeczesując
światła reflektorów niczym rozwiane włosy.
Gdy dotarli do celu powitały ich okna
jarzące się ciepłym blaskiem na tle
ciemniejącej zasłony nieba. Pokój z
kominkiem, w którym ruchome płomienie
rzucały świetlne refleksy na ściany. W
obszernej jadalni zaskoczył ich niezwykły
widok.
Otóż, rodzina psów, ustawiła się jak
piszczałki organów przy kominku: ojciec,
syn, matka i szczeniak. Stały bok w bok,
grzejąc zadki przy kominku. Cztery pary
oczu śledziły każdy gest przy zastawionym
stole, na którym królowało soczyste z
jagnięciny.
Po powrocie do pokoju zauważyli, że szyby w
oknach pokrył szron, nadająć
krajobrazowi w świetle latarni załzawiony
widok. Na niebie przymglony padającym
leniwie śnieżnym puchem, jaśniał
księżyc.
To były piękne dni…
Tessa50
„Aby miłość trwała całe życie, trzeba ją
pielęgnować starannie jak ogród.”-
Henri Bordeaux.
Komentarze (33)
Bardzo miło przeczytać było...
+ Pozdrawiam serdecznie :)
Jak w bajce...pięknie:)
piękny zimowy krajobraz i ciepło domowego
ogniska,,,pozdrawiam :)