Tchnienie
I tchął Bóg życie w niebosa.
Aby i tam powstało lśnienie.
A wśród miłośći były chóry aniołów.
Na nieboskłonie przyzdobionych.
Teraz miłosierie spoglądają w przepaść.
Przepaść odzielającą człowieka od
zbawienia.
I tchął Bóg życie w ziemie.
Aby i tam powstało lśnienie.
A z popiołów góry wyrosły.
Na nich lasy cierniste, ptactwo
i wszelakie rośliny srebrzyste.
Teraz cicho spoglądają w marzenia.
Marzenia spokojnej przyszłości ,
bez egoisty- człowieka.
I tchął Bóg życie w wody.
Aby i tam powstało lśnienie.
A świat stanął w błękicie.
Błękicie fal mórz, jezior, ocenów.
Wtem zaroiło się od ryb,korali i innych
stworzeń.
Na skarpie nadziei egzystujących.
Teraz ukrywając się , na strach
spoglądają.
Strach przed obłudą człowieka.
I tchnął Bóg zycia w człowieka.
Aby i on powstał błyszcząc lśnieniem.
A ziemia zastała pokój.
Na polach barwy się malowały.
Lecz rozum inną drogę obrał.
Człowieku niewdzięczny ! Czemu z stwórcy
sobie kpisz?
Poczekaj aż on zakpi z ciebie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.