Teatr mój nie widzę - epizod 3
epizod 3 - ,,Premiera''
W theatrum Melpomena przechadzała się
między widowni rzędami
widząc po swej drodze
zaklętych aktorów leżących na scenie
po garderobach szatniach
razem z zaklętymi rekwizytami
w theatrum panowała zgroza i straszliwe
przerażenie
maska Melpomeny również spała
w ręku władczyni teatru
oczy jej były zamknięte jak na wieczność
i koniec świata
gdy wtem z podmuchem ciepłego wiatru
przyleciała do honorowej loży
jedna MYŚL SKRZYDLATA
obudzili się wszyscy aktorzy ,scenograf i
Kukiełka
ujrzano obudzonego teatralnego suflera
nawet o dziwo
wyszły rekwizyty wszystkie z pudełka
na czele z czaszką słynnego Hamleta
wówczas rozjaśniła myśl lotna
umysł Sztucznego Aktora
WSZAK DZISIAJ MIAŁA SIĘ ODBYĆ PREMIERA
GDZIE RYCERZ W ZBROI MIAŁ BYĆ JESZCZE POETA
?
dziś naszej premiery oczekiwana pora
wszystko się w tym czasie zaczęło dziać na
nowo
znowu rozległy się uwagi reżysera Kukiełki
do Kobiety z opaską
na oczach-znów zapalono reflektory na kolor
tęczy się mieniące
usłyszano pierwsze od wielkiego zaklęcia
aktora słowo
mimo,że od tamtej chwili
minęły przeszło dwa miesiące
czy to się wiązało ze szlachetnym sercem
Manekina i jego łaską ?
zastanawiał się Reżyser Kukiełka
dłubiac palcem w nosie
a tymczasem, z Manekina leżącego
na śmieci stosie
ktoś ujrzał jak coś z okolicy serca się
porusza
z głębi całego ciała biednego Manekina
wychodziła bowiem....dusza
była lekka
poruszając się zwiewnie w białej
sukience
unosiła sie nad teatrem odbijając się w
neonie
potem spłynęła niczym ptak -
pogładziwszy Manekina skronie
zmęczone pracą aktora
i złożyła jak do modlitwy dłonie
w tym samym momencie
na scenie dobiegały ostatnie chwile
do rozpoczęcia premiery najnowszego
przedstawienia
widzowie licznie zajmowali
miejsca,scenograf uśmiechał sie mile
za minut parę miała się odbyć premiera
FILONA
Damy na widowni mdlały ze wzruszenia
kawalerowie tupali i gwizdali z
zachwytem
kurtyna jeszcze była niepodniesiona
a wyglądała cudownie-
błękit zmieszany ze szkarłatem
na samym środku
wyhaftowany złotą nitką pewnie
królewicz ofiarujący serce pięknej
królewnie
a wszystko
obrysowane pięknie haftowanym kwiatem
sufler już zajął miejsce zawołano
inspicjenta
reżyser Kukiełka z nerwów gryzł
paznokcie
nastrój był jak w dniu teatralnego
święta
a pracy nad sztuką było od stóp po same
łokcie
na kupie śmieci koło theatrum gdzie leżało
wszystko często
ze szmat i tektury do niczego lub
papierowe
wyjątkiem był ON MANEKIN których takich jak
on nie było tu tak gęsto
w świetle ulicznej latarni księżyc ujrzał
jego głowę
którą teraz podniósł zaciekawiony
w oknach zobaczył scenę reflektory i
Rycerza w zbroi
Manekin poczuł jak mu się wszystko dwoi i
troi
po czym upadł na stertę rupieci
przywalony
zapadła cisza...jakby nic się nie stało
nikt nie wiedział nawet
gdzie dusza jego -cała na biało ?
w theatrum powoli milkły wrzaski i
okrzyki
tajemniczo podniesione głosy publiki
i wówczas wszyscy Melpomenę naraz
ujrzeli
z tą samą maską jak tamtej sławnej
chwili
umilkli nawet klakierzy co brawa gorące już
bili
i pod wpływem jakiejś dziwnej mocy
zasnęli
wtedy Melpomena znikła a przed błękitną
kurtyną
pojawił się cień Manekina z czterolistną
koniczyną
który przemówił za niego w te słowa
PUBLICZNOŚCI
NIE ZAZNALI NIGDY PAŃSTWO TEATRU
I JEGO ŻYWOTA
CO Z TEGO ŻE JEST TU CAŁA OBSADA
I NITKA W KURTYNIE ZŁOTA
ZABRAKNIE MNIE TUTAJ NA TEJ OTO WIELKIEJ
SCENIE
GDZIE AKTOR WYRAŻA UCZUCIA ŻALU,GORYCZY I
RADOŚCI
GRAJAC ROLĘ W SZTUCE-
DLACZEGO ? NIE PYTAJCIE
JA DLA WAS
NIE BYŁEM NIGDY I NIE BĘDĘ -ŻEGNAJCIE !!
rozległ się gong a w chwili gdy zniknął
przedstawiciel Melpomeny muzy
...
razem z gongiem cały teatr rozsypał się w
żałosne gruzy
cdn.
Komentarze (6)
Odniesienie do Jasieńskiego- ale tylko w zarysie.
Symbole tak potrzebne i tak czytelne- tak jak życie
człowieka- zwyczajne i niezwyczajne.
Człowiek- tylko i aż.
Jestem pod wrażeniem cyklu- bardzo bardzo dobry.
Bardzo ciekawie opisana atmosfera towarzysząca
premierze.
Biegnę na część czwartą.
Serdecznie Cię pozdrawiam
jastrzu - jesteś jak pani Gessler, która niedawno
Gruzinów uczyła kuchni gruzińskiej
a tak całkiem serio:
dziwię się,że się czepiasz metafor i jak to nazywasz
udziwnień skoro w poezji jest to absolutnie
dopuszczalne tak jak neologizmy czy rymy odległe...
poza tym treść nie jest śmieszna , komiczna albo choć
trochę radosna aby można było cokolwiek powiedzieć o
poczuciu humoru...
A zajawka jest krótka: nie podoba się to nie
komentuj...
nietrafne jest też porównanie mojego wiersza do MS
ponieważ proza i poezja to dwa różne gatunki
literackie
podsumowując: dziwi mnie twój komentarz, który
bardziej mi się kojarzy z zapytaniem małego Jasia z
przedszkola : a czemu ? a co to ?
zwłaszcza,że sam piszesz wiele i nic nie powinno
ciebie już ani dziwić ani zastanawiać bo wiersz nie
jest od uzasadniania tego co jest napisane,
interpretację pozostawia się czytelnikom bo to nie
jest pismo procesowe tylko wiersz
Trochę się gubię w tej symbolice. Czaszka Hamleta, to
zapewne ta, którą trzymał Yorrick w ręku podczas swego
monologu. Kiedy przeczytałem, że dusza złożyła do
modlitwy dłonie, zacząłem się zastanawiać, jakie
jeszcze inne części ciała, oprócz dłoni, mają dusze.
Nie rozumiem w jakim celu tak udziwniłeś język. Czyżby
dziwaczna forma miała odwrócić uwagę od
pretensjonalności treści? To już trzecia część, a nie
dopatrzyłem się uzasadnienia tych wszystkich dziwactw.
Przypomina mi się "Na ustach grzechu" Przecież obraz
księżyca podnoszącego głowę Manekina "w świetle
ulicznej latarni księżyc ujrzał jego głowę, którą
teraz podniósł zaciekawiony" jest równie świeży jak
np. węża z dłońmi "Podała mu dłoń zimną, jak dłoń
węża". Tyle tylko, że MS używając pretensjonalnego
stylu śmieszy czytelników do łez, zaś Twój wiersz
zupełnie nie trafia w (przynajmniej moje) poczucie
humoru.
Intrygująco,
pozdrawiam serdecznie:)
Dramatycznie w teatrze, ciekawy tekst, pozdrawiam
Maćku.