Teatr mój nie widzę - epizod 4
epizod 4 - ,,Odrodzenie''
Na potężnej kupie gruzów i śmieci
panowała cisza niczym w grobie
Wszędzie porozrzucane były szczątki tego co
theatrum było zwane
Zniszczone dekoracje, podarta kurtyna,
wszystko zburzone i potrzaskane
A nad tym zwałowiskiem unosiły się potężne
kurzu ponure tumany
Nic już nie przypominało theatrum dawnego w
Melpomeny ozdobie
Obraz niczym z innego świata
–zaklęty,zapomniany czy zaczarowany ?
...
Gdy nagle wśród tej góry bezużytecznych
przedmiotów –coś się poruszyło
Jakby jeszcze nie wiadomo jakim cudem
apokalipsę pamiętną przeżyło
Kiedy wówczas po gongu –gdy cały przybytek
tragedii i dramatu muzy
Gmach theatrum runął w jednej chwili i
zawalił się w żałosne gruzy
Znów poruszyło się życie jakieś
nieodgadnione –tajemnicze
Ktoś usłyszał dźwięk znany choć nieco
przygłuszony jako serca bicie
Skąd tu na wysypisku martwych przedmiotów
–pojawiło się życie ?
Czy to możliwe ? czy tylko wrażliwego
umysłu poety złudzenie ?
Który znał i zapisał cała theatrum historię
tragiczną przed laty ......
W świetle księżyca pojawiło się wtedy jakby
znajome oblicze
Włosy miało posiwiałe albo tylko od pyłu
brudnego przykurzone
Lecz twarz ta sama jak ta,która kiedyś
występowała na scenie
Ta,która za różne miny i grymasy nie
dostała ongiś braw a kwiaty
Dostawali inni aktorzy
za swe role i kreacje różnorakie
Bo na tym obliczu była zawsze i wciąż ta
sama pełna bólu mina
A dziś oblicze to było takie samo
tylko nieco pomarszczone
I pełne obaw o przyszłość –bo lata mijały
wciąż byle jakie
To była Ona... Pierwszego Aktora Theatrum
twarz MANEKINA
Po dłuższej chwili cała postać stanęła na
śmieciach niczym na podeście
I rozejrzała się wokół –choć ciemno było
gdzieniegdzie i szarawo
A nad śmieci i gruzów górą tragiczną
unosiła się bezlitosna mgła
Spojrzał Manekin na to wszystko
i pomyślał ,, Kiedy wreszcie ?....
Kiedy wreszcie theatrum prawdziwe
powstanie
bo ma do tego prawo
Aby powstać i trwać wieki całe na straży
DOBRA –a nie ZŁA ?
Kiedy PRAWDA zatriumfuje i DOBROĆ też
prawdziwa.....
SPRAWIEDLIWOŚĆ I UCZCIWOŚĆ –ale nie jako
teatralna gra
Nachylił się nad Kukiełką ,która leżała
połamana i nieżywa
Obejrzał się Manekin z trwogą - czy coś
albo ktoś może z tyłu
Prosi o litość albo woła daremnie choćby
najmniejszej pomocy
Niestety –wszystko martwe w oparach mgły i
kurzu pyłu
Zasnęło snem wiecznym w objęciach
gwiaździstej nocy
,,To niemożliwe,, -pomyślał Manekin
–czyżby nikt nie przeżył
Oprócz mnie tego dramatu ,który po raz
ostatni nie na deskach
Theatrum się odbyło –a tu na ponurym
i brudnym wysypisku
Wszak życie jest krótkie a przedstawienie i
sztuka długa –bo trwa
Jak mawiał Wielki Mistrz ,kto mu wtedy
w to uwierzył ?
Może to był żart tylko z jego strony
albo taka makabreska
Ars longa , vita brevis –czy to mówił
jedynie o widowisku ?
...
Po policzku Manekina popłynęła jedna niczym
kropla rosy łza
Widząc to Księżyc na niebie do niego
odwrócił się na drugą stronę
Na tę, której nie znają nawet najznakomitsi
astronomowie
I przemówił po raz pierwszy –jeszcze ciszej
jak nocna cisza
Ale na tyle głośno,że Manekin
go sercem swym usłyszał :
JESZCZE PRZEDSTAWIENIE MÓJ DROGI
NIESKOŃCZONE
JESZCZE CAŁY ŚWIAT SIĘ O TOBIE MANEKINIE
DOWIE
BO TY PRZEŻYŁEŚ THEATRUM UPADEK I
DRAMATU
TY WIESZ,CZYM JEST MYŚLI NIEPOWIEDZIANEJ
WIĘZIENIE
KTÓRE NAWET NIE MOGŁO BYĆ SŁOWAMI POEMATU
Przed Tobą wielka misja Przyjacielu –
nazywa się ODRODZENIE
Tu zamilkł i powoli zniknął bezszelestnie
za gęstą , szarą chmurą
Manekin westchnął i popatrzył ku niebu
–wzrokiem zdziwionym
Jak ma uczynić odrodzenie z tą bezładną
gruzów i śmieci górą ?
Jak powołać do życia Kukiełki i Marionetki
–Rycerza w Zbroi
Skąd wziąć maski ,kostiumy gdzie scena i
kurtyna
Wszystko wszak zginęło w wysypisku po
theatrum zburzonym
I cóż z tego ,że on Manekin żyje –i o
własnych siłach stoi ?
Kiedy nic się nie dzieje –i nic się wcale
nie rozpoczyna ?
Gdy tak rozmyślał –nadeszła Melpomena
–nieśmiertelna
Z maskami w dłoni ...i w kurtynę jedynie
przyodziana
I spojrzawszy w oczy Manekinowi tak doń
przemawia :
POETA Manekinie ciebie dzisiaj i Poezja
jego dzielna
Ciebie –Pierwszego Aktora Manekinie...
pozdrawia
Właśnie rozpoczęła się nowa sztuka –jeszcze
nie znana
Widowni, która o niczym jeszcze nie wie
–
bo teraz śpi
Lecz odbędzie się niebawem PRAPREMIERA za
ile dni ?
Tego Ci nie powiem –bo nie wiem
z czym MYŚL powróci
Wysłana do Krainy Spełnionych Snów i
Marzeń....
Kiedy powróci –Poeta to opisze
a ty na scenie wystawisz
Dramę pełną zaskakujących zwrotów
wydarzeń
Tylko Poeta docenia Twoje
dla theatrum liczne zasługi
I nie pytaj jak i kiedy i z kim to wszystko
sprawisz ?
Czas zacząć próby –bo przed tobą
akt nowy i spektakl długi
Dłuższy od życia –pamiętasz Mistrza
przecież słowa
Czas zaczynać –bo Poeta pomóc nigdy nie
odmawia
Manekin aż znieruchomiał z wrażenia i jak
zawsze milczący
Poczuł jak mocniej serce bije w jego
kadłubie
I puchnie jego skołatana z bólu plastikowa
głowa
Czy nie zapomnę o czymś ?
bo Poeta nie zaniecha....
A ja przecież jako Pierwszy aktor Poezję
tak lubię
----
Znów się Manekin obejrzał i zdumiony ujrzał
jakby niechcący
Jak się Kukiełka na połamanej budce suflera
doń...uśmiecha
cdn.
Komentarze (4)
Z podobaniem, pozdrawiam Maćku.
W tej części opowieść nabiera realnych kształtów...
powoli opada kurtyna metafory. Odradzają się emocje.
Biegnę na piątą część i już się powoli domyślam
zakończenia.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Tym razem, fragment opowiada o odrodzeniu teatru,
który upadł. Manekin, symbol pierwszego aktora,
odnajduje się wśród gruzów i śmieci. Poeta w postaci
Melpomeny wyznacza mu misję przywrócenia teatru do
życia, co stanowi długą i niezniszczalną sztukę.
Jednak Manekin, mimo wątpliwości, przystępuje do prób,
kierując się poezją, która zawsze go inspiruje.
(+)
Gęsty tekst!
Głos mój!