ten teges
Z archiwum :) bo wpadł mi dziś w ręce :)
Ja nie znam pana proszę pana,
a mimo to,
gdy pan się słowem o mnie ociera,
to niech to diabli i jasna cholera,
coś we mnie rośnie, pulsuje, wzbiera.
Niech to szlag.
Ja nie znam pana prawie wcale
i niech pan sobie nic nie myśli,
ale gdy pana długo nie ma,
to coś tak gnębi i doskwiera
jakaś pustka ssąca się wdziera…
Niech to szlag.
Ja nigdy pana nie widziałam.
Nie wiem co z pana za ananas.
Nie wiem czy słowa dla mnie pan pisze,
czy dla ogółu, pod publikę,
czy pan mnie ciągle zaczepia, znajduje,
bo o mnie myśli, coś do mnie czuje
czy tylko tak…
Ja pana zupełnie już nie pojmuję.
Raz pan się gniewa,
raz czaruje,
raz z pretensjami szuka i czeka,
to znowu bez słowa w przestrzeni znika,
bez ostrzeżenia i nie poczeka,
niegrzecznie tak.
I niech pan nie myśli, że ja coś teges…
Ja tylko, po prostu sama nie wiem,
co się tu dzieje i dlaczego…
i trafia mnie szlag.
Pan mógłby jakoś tak zwyczajnie
zagadnąć, napisać, uśmiechnąć się
ładnie,
powiedzieć, że przyjaźń, albo sympatia,
lub, że inaczej do gustu przypadłam,
albo, że pan ma po prostu w naturze,
że wszystkim lubi słowem po skórze
wędrować tak.
Gdyby pan spytał co ja czuję
to powiem, że nie wiem
co we mnie pulsuje,
co rośnie, kołysze
wzbiera, wibruje.
No przecież,
nie pan.
Komentarze (31)
ale fajny, taki kobiecy, rozmarzony...