Tęsknota
Ty jesteś tam, a ja jestem tu sam,
próbując powiązać ze sobą dwa końce,
w tęsknocie dobijam się do nieba bram,
odliczam godziny, dni i miesiące.
I krzyczę z rozpaczy, chcąc ujrzeć
Ciebie,
lecz jestem jedynie czasu niewolnikiem,
anioł bram nie otwiera, nie słyszą mnie w
niebie,
a cisza krwawi, zraniona mym krzykiem.
Walczę ze sobą, uleczyć próbuję me
zmysły,
moim lekarstwem jest ta wieczna ochota,
by nasze uczucia wzajemne nie prysły,
by nie zatrzymała nas ta bolesna
tęsknota.
Nagle się budzę, dochodzę do siebie,
Ty witasz mnie obok niebiańskim
uśmiechem,
nie było aniołów, nie byłem w niebie,
a okrzyk rozpaczy odbił się echem.
Komentarze (4)
Ładny wiersz. Pozdrawiam.
Rozmarzony, ale i końcówka smutna. Miłego
"...jestem jedynie czasu niewolnikiem..." Pozdrawiam
;)
,,Niebiańskim uśmiechem"...:)pozdrawiam serdecznie