to ty ...
....ogarniasz mnie ...
melancholijnym wiatrem
strzepując niesforny kosmyk
z mojej pochylonej twarzy
zapatrzonej w jesień
roztańczonych liści
mieniących się barwami złota,
promiennego wędrowca horyzontu
lśnieniem kropel deszczu
zaczarowanych natury nostalgią
powtarzającego się zaklęcia miłości
powrotów kochanków życia
przyzywanych porami roku
w stronę tworzonej przez nich
skąpanej w niespełnionych marzeniach,
odnalezionej po latach
i zadziwiającej ich,
magii rzeczywistości,
wydartej światu ( ..)
.... jesienią ...
Komentarze (37)
Umiesz sprawić, że taki wiersz porusza każdy element
pragnień z dodatkiem tej cudownej melancholii;)
Jesteś niesamowita w tym wierszu przepięknie o miłości
mówisz aż dreszcz zachwytu zostawia taki mały niesmak,
że to koniec wiersza:)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Ładnie :)
Pozdrawiam :)
Ciekawie, w jesieni Milosci, podoba sie klimat, jaki
stworzylas w wierszu.
Pozdrawiam.:)
Piękny wiersz o dojrzałej miłości, która może trochę
późno pokazuje jej smak w jesieni życia... Ważne, że
jest dzisiaj i chyba do końca życia...
Pozdrawiam. Miłego wieczoru...
jesień ubrana w miłość - melancholia, ale w rodzaju
dziękczynnych - ładnie.
melancholijnym wiatrem
strzepując niesforny kosmyk
z mojej pochylonej twarzy
piękna fraza
Witaj. Piekna scene roztaczasz przed czytelnikiem...
ich dwoje dojrzalych cieszacych sie dojrzala miloscia,
a wszystko to w pieknej jesiennej scenerii. Kosmyk
wlosow rozczula. Moc serdecznosci :)