Tucznik
To jest owoc pobytu na wsi.
Od ponad pół roku jest tutaj na farmie,
Gospodarz codziennie z dbałością go
karmi.
Rzecz ważna nie może ujść naszej uwadze.
Codziennie przybiera kilogram na wadze.
Ten wynik naprawdę wart jest
podkreślenia,
Choć w całym tym zajściu on faktu nie
zmienia.
Sam tucznik naprawdę jest bardzo
pogodny,
Warunek jest jeden, nie może być głodny.
Gdy nażre się karmy naprawdę do syta,
Spokojnie odchodzi od swego koryta.
Inaczej jak bywa u władzy na szczytach,
Tam każdy się trzyma swojego
„koryta”.
Ten tucznik po żarciu zasypia w barłogu,
A chrapie tak głośno jakby grał na rogu.
Przesypia w ten sposób większość swego
życia,
I to jest przyczyną nadmiernego tycia.
Jedynym powodem jego przebudzenia,
Jest zapach z koryta świeżego jedzenia.
Serwatkę podano na lepsze trawienie,
Bo ona łagodzi to świńskie pragnienie.
Po takim deserze kolacja sowita,
Tucznika przywodzi znowu do koryta.
Wyżera dokładnie zadaną mu paszę,
By znowuż na nockę w barłogu się zaszyć.
Tak mijają dzionki jeden, drugi, trzeci,
A waga do góry jak szalona leci.
Nie zna biedny tucznik swego
przeznaczenia,
Dlatego nawyków nabytych nie zmienia.
Dzięki Zyta i Pysia2
Komentarze (18)
Gratuluję pomysłu ,wiersz można interpretować również
w inny sposób ale podoba mi się taki opis. Ach te
nawyki....
O żeby tak tuczniki kiedyś odeszły od koryta.
Taka nadzieja nam wszystkim świta. Jak się taki nażre
o innych zapomni, wówczas nie będziemy od tych świnek
wolni. Udany wiersz,
dobry i rytm i rym. Gratuluję.Nawiasem mówiąc widzę
czasem w TV takie tuczniki,one się wywodzą ze Swiata
polityki. Serdecznie pozdrawiam.
Witam. Wolę te normalne tuczniki niż te na
szczytach.Fajnie przedstawiony temat, pozdrawiam.