W TWOICH DŁONIACH JEST MÓJ ŚWIAT...
Dostrzegam w tłumie
jego sylwetkę.
Serce zaczyna
mocniej bić.
Woła mnie...
Stoimy obok siebie,
milczymy...
Wyciąga do mnie dłonie.
Przytulam się
do niego,
a on zamyka mnie
w swoich ramionach.
Jestem zła,
że tak szybko wybaczam,
ale jednocześnie bezsilna,
wobedz tego,
co czuję.
Pragnę mu wykrzyczeć,
że go nienawidzę,
że jest draniem,
ale nie potrafię.
Zamykam oczy...
Trwamy objęci
do rana...
autor
blondyneczka
Dodano: 2005-01-16 10:31:40
Ten wiersz przeczytano 503 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.