Twór chorego umysłu
... jestem dziwna...
Już podciągam rękawy!
Już wyjmuje żyletki!
Drzwi zamknięte. Nikt nie wejdzie
Dlaczego? Głupie pytanie...
Żyje a więc muszę umrzeć
Nie łatwiej wam będzie tutaj beze mnie?
Przecież ja tylko skrzydła wam podcinam
Anioły me.... przepraszam....
Aniołku mój.... wybacz...
Wybacz, że nie byłeś na tyle mój
Na ile byś chciał.... odpychałam cię...
Wiem.... Kochałam Cię...
Wiesz?.... mam nadzieje
Nadzieje, która zaraz zgaśnie
Jak i ja.... tyle, że ja już dawno
zgasłam
Tak po prostu się wypaliłam...
Namiętności ze mnie uleciały
Stałam się taka... nawet już nie wiem,
jaka....
Może zwyczajna? Ale ja zawsze byłam
zwyczajna
Tylko zwyczajna...... nawet dla niego?
Nie.... Dla niego byłam niezwykła...
Więc, po co to wszystko?
Po co ten głupi wiersz?
Przez tą miłość, której nie mogę
pomieścić?!
Boże, co ja robię?! Skąd te żyletki?! Skąd
ta krew?!
Niech ktoś mnie stad wypuści! Dlaczego
drzwi są zamknięte?!
Kim ja jestem?!.........
....nie przeszkadza ci to?....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.