TY czyli JA
patrzysz na mnie
siedzisz po drugiej stronie mojego
biurka
i patrzysz na mnie
za zamkniętymi drzwiami twoich pleców
jest jakiś ruch
kręcą się ludzie
i przedmioty
a w obejmującej nas przestrzeni
na napiętej zamarłej twarzy powietrza
ścięgna naszych spojrzeń
do granic wyprężone
mięśnie myśli
nic nie ma znaczenia
tylko my tu jesteśmy
poruszam wargami
które się nie poruszają
bo widzę po tobie
próbuję ciebie stamtąd
wyprosić
ale ty
testujesz moje możliwości
i czujesz żal
bo ty to ja
a ja chyba gubię się w sobie
w nas
wśród
wyostrzasz się
obejmujesz ręką szyję powietrza
która jest pod moją głową
wlewasz w nią
coraz bardziej dotkliwą zawartość siebie
która z precyzją krwi osacza
mnie znacząc swoje terytorium
tłum próbuje przebić się przez drzwi twoich
pleców
mocno już pochylone
do mnie
i nie wiem czy się poddałaś
czy stajesz po mojej stronie
przez ich dźwiękoszczelną szybę
widzę jak gestykuluje rękami ustami
zniecierpliwiony tłum
słyszę ciszę
napiętą jak żyła wezbrana krwią
jak skóra przed inicjacją skalpela
zdenerwowany tłum
cisza pęka
i otrzymuję rozhisteryzowany przydział
obowiązków życia
strzykawki oczu rąk codziennych spraw
prezentują mi nowe trucizny i tajemnice
teraz ciebie szukam
po drugiej stronie biurka ulicy nie
podjętej decyzji
bo ty to ja
a ja bez ciebie
potrzebuję schronienia
opatrunku
naszej wspólnej
od reszty
namiastki
nie jestem gotowa
na iniekcje codzienności
zostawiającej każdorazowo
mięsożerne substancje tańczące we mnie
nie jestem gotowa bez ciebie
wpatrzonej w moją twarz
filtrującej dostęp do mnie
przejście na drugą stronę biurka
Komentarze (1)
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale być jakby razem
a jednak osobno, udając, obce sobie osoby, to bardzo
trudne. Nie wiem, czy jest na to recepta... może po
prostu należałoby postawić sprawę jasno...?