Ty i lipiec
W zastygłym powietrzu lipcowej nocy,
W cichym pomruku mokrej ulicy,
Ty w myślach znów, do mnie kroczysz,
Piękna, radosna, w uśmiechu przyłbicy.
Zakamarki mej duszy rozdartej.
Swym blaskiem rozświetlasz złocistym.
I nadziei kładziesz, kolejną kartę,
Serce ożywiasz, wspomnieniem czystym.
Kusisz zapachem bursztynowego ciała,
Ust aksamitnych drażnisz wonią.
I tak mi dobrze, że to Ty cała,
Jesteś tą jedyną, na zawsze, moją.
I choć daleko, to blisko zarazem
W mym sercu, w mej głowie i duszy.
I już niedługo, znów będziemy razem.
Choć bez Ciebie. Czas bardzo się dłuży.
Joli, ukochanej żonie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.