Ufek w lesie
Weronisia z babcią siedziały na leśnej
polanie.
Nagle dziwny ludek usiadł na wnusi
kolanie.
Taki mały a błysk w oczach
szalony.
Cały ciemno
zielony.
Szczupły filigranowy
drobny.
Do leśnego skrzata figurą
podobny.
Głosik miał przenikliwie
zdrowy.
Jak nowy odbiornik
radiowy.
Na główce malutka
antenka.
Dwa czerwone światełka i sprężynka
cienka.
Głodny był i miał na coś
chrapkę.
Szybko zjadł Weronisi
kanapkę.
Chyba odłączony od
rodziny.
Rozglądał się kręcił był
niecierpliwy.
W mig na polanie maszyna się
pojawiła.
Taka niczym duży czajnik.
W powietrzu Ufka
przechwyciła.
Mały zielony stworek że
powiem.
Wnusi i babci myśli zawrócił
w głowie.
Z lasu przeżywszy przygodę
wróciły.
Lipcowy dzionek fantastycznie
miły.
Komentarze (27)
Niezwykłe to było spotkanie
na tej leśnej polanie:)
Pozdrawiam serdecznie,
dzięki za bajkowy klimat,który w wierszu stworzyłaś:)
Tylko nie mów gdzie ten lasek bo zbiegną się zaraz
różne służby specjalne. Sympatyczny wiersz. I come
with peace. Pozdrawiam serdecznie
lekko i radośnie
bajkowo dla dzieci - super
pozdrawiam
Milutko wesolutko:)
Jednak ufoludki są na świecie, pozdrawiam:)
Ja zmęczona. W lasku nie była, tynkowałam;). Fajnie,
zabawnie. Pozdrawiam Tereniu:)
Ufoludki są na świecie +)
Trzeba iść na spacer do lasu :)
kiedyś też widziałem coś takiego na balkonie - cudo,
złożyłem dłonie,
a to tylko figę mi pokazało
i wsiąkło ufoskie ciało.
Pozdrawiam serdecznie
Piękny wiersz,tyle tu marzeń aż się chce
pomarzyć.Pozdrawiam.
wesoło i ciekawie,,,odkładam na dobranoc dla
wnusia,,,,pozdrawiam serdecznie
dzięki Tobie Teresko jest fantastyczny dzionek...super
dla dzieci:) pozdrawiam